Mike Portnoy: „Byliśmy gotowi na to wyzwanie” – wywiad

mike portnoy wywiad

Dream Theater powraca z nowym albumem „Parasomnia”! Zespół jest także w trakcie spektakularnej trasy koncertowej. Polski koncert Dream Theater odbędzie się 23 czerwca w Operze Leśnej w Sopocie. Perkusista Mike Portnoy obiecuje niezapomniane przeżycia – zarówno muzyczne, jak i wizualne.

KwP: Po trzynastu latach nieobecności powróciłeś do Dream Theater. Jak przygotowywałeś się do pierwszej trasy po powrocie?

Mike Portnoy: Powrót do zespołu był dla mnie jak powrót do rodziny. Wymagało to intensywnych prób, a także dopracowania całej produkcji – od elementów graficznych po światła. Wszystko musiało być perfekcyjnie przygotowane, ponieważ oczekiwania fanów są ogromne. Presja też była większa niż kiedykolwiek, ale byliśmy gotowi na to wyzwanie.

KwP: Jak oceniasz zmiany w branży muzycznej i koncertowej podczas Twojej nieobecności?

Mike Portnoy: Branża stała się bardziej wymagająca, szczególnie dla młodych zespołów. Na szczęście Dream Theater ma ugruntowaną pozycję i oddanych fanów, co daje nam stabilność. Niemniej dla nowych artystów obecne czasy są trudne.

KwP: Czy macie już gotową setlistę na nadchodzące koncerty?

Mike Portnoy: Światowa trasa to, jak wiadomo, przedsięwzięcie na cały rok, więc będzie podzielona na etapy. W pierwszej fazie – w Europie i Ameryce Południowej – jedynym nowym utworem w setliście był Night Terror, ponieważ został wcześniej wydany jako singiel. Następny etap to trasa po Ameryce Północnej, która zaczyna się w przyszłym miesiącu. Dodamy do setlisty jeszcze jeden nowy utwór. Jednak główny nacisk kładziemy na 40-lecie zespołu, na tym teraz chcemy się koncentrować. Chcemy, aby fani oswoili się z płytą „Parasomnia”, ponieważ to album, k†óry docelowo chcemy zagrać cały od początku do końca. Wymaga to czasu.

KwP: Planujecie specjalną produkcję podczas nadchodzących koncertów?

Mike Portnoy: Nasza produkcja jest ogromna. Mamy trzy ciężarówki pełne sprzętu, w tym nasz własny system nagłośnieniowy, ekrany LED i lasery. Każdy koncert musi być wizualnym oraz muzycznym spektaklem.

KwP: Wracacie do Polski w czerwcu. Czego możemy się spodziewać?

Mike Portnoy: Polska zawsze ma wyjątkową atmosferę. Gramy w amfiteatrze pod gołym niebem, co sprawi, że koncert będzie jeszcze bardziej magiczny. Publiczność w Polsce zawsze była jedną z moich ulubionych.

KwP: Masz jakieś szczególne wspomnienia z koncertów w Polsce?

Mike Portnoy: Publiczność w Waszym kraju zawsze reaguje niesamowicie entuzjastycznie. Pamiętam koncert z The Winery Dogs, gdzie doszło do pewnego incydentu z fanem w pierwszym rzędzie. Było intensywnie! Macie energię, która sprawia, że koncerty tutaj są niezapomniane.

KwP: Czy mógłbyś podzielić się szczegółami na temat nowego albumu „Parasomnia”?

Mike Portnoy: To krążek koncepcyjny w sensie tematycznym, ale nie w takim, jak „Scenes from a Memory”. Bardziej przypomina podejście zastosowane w „Six Degrees of Inner Turbulence” czy „Octavarium”. 

KwP: Czyli utwory są ze sobą powiązane, ale nie opowiadają jednej historii?

Mike Portnoy: Dokładnie. Każda piosenka to osobna historia, ale wszystkie mają wspólny element. Album został stworzony w taki sposób, że najlepiej słuchać go od początku do końca. Jakbyś oglądał film lub czytał książkę. Zresztą jest bardzo filmowy w swoim charakterze, co daje wyjątkowe doświadczenie. Całość dzieje się w snach słuchacza. Album zaczyna się, gdy bohater zasypia, a kończy jego przebudzeniem. Wszystkie utwory przedstawiają rzeczy, które dzieją się w podświadomości, snach i koszmarach. Teksty są fikcyjne, ale łączy je wspólny motyw parasomnii – czyli zaburzenia snu oraz koszmarów. To idealnie współgra z nazwą zespołu, Dream Theater, to wręcz naturalne połączenie.

KwP: Muzycznie przypomina klasyczne albumy Dream Theater. Czy taki był Wasza zamysł?

Mike Portnoy: Nie mieliśmy sztywnego planu – po prostu robimy to, co zawsze. Nasza dynamika jako zespołu, szczególnie w tym składzie, tworzy charakterystyczne brzmienie. Wiele osób mówi, że „Parasomnia” przypomina klasyczne albumy, co jest zasługą tej samej energii, która powstała przy tworzeniu takich płyt jak „Scenes from a Memory” czy „Black Clouds & Silver Linings”.

KwP: Jak opisałbyś swoje relacje z Dream Theater po powrocie?

Mike Portnoy: To więcej niż tylko zespół. Tworzymy razem muzykę od czasów, gdy mieliśmy po 18 lat. 

KwP: Co z Twoimi innymi projektami muzycznymi?

Mike Portnoy: Są obecnie zawieszone. Wszyscy muzycy, z którymi współpracuję w tych projektach, w pełni wspierają mój powrót do Dream Theater i rozumieją, że to teraz mój priorytet. Przed nami bardzo długa światowa trasa koncertowa, która zajmie sporo czasu.

KwP: Opowiedz jeszcze o Waszych planach na przyszłość. 

Mike Portnoy: Skupiamy się na promocji „Parasomnii” i trasie koncertowej, która potrwa do końca 2025 roku, a być może dłużej. Na razie nie myślimy o kolejnym albumie – chcemy w pełni zaangażować się w obecne projekty.

KwP: Znasz jakieś zespoły z Polski?

Cóż, najbardziej znanym, przynajmniej w moim świecie, jest Riverside. Jestem ich dużym fanem i wielokrotnie ich wspierałem. Wzięli nawet udział w trasie z Dream Theater wiele lat temu, około 2008–2009, otwierając nasze koncerty. Byli także na moim Progressive Nation at Sea Cruise w 2014 roku. Znam ich od dawna i bardzo ich cenię. Ale poza Riverside nie jestem zbyt zaznajomiony z inną polską muzyką. Za to znam kilku polskich filmowców – na przykład Krzysztofa Kieślowskiego i Romana Polańskiego.

KwP: Może na zakończenie chciałbyś przekazać coś polskim fanom?

Mike Portnoy: Chciałbym podziękować za niesamowitą energię podczas naszego ostatniego koncertu w Polsce. Jesteśmy podekscytowani, że wrócimy latem, aby zagrać w Polsce w pięknej scenerii pod gwiazdami! 

Zobacz także:

Szukasz czegoś konkretnego?
Skorzystaj z naszej wyszukiwarki!