Powinienem tam być, czyli o koncertowym FOMO

koncertowe fomo

Czy zdarzyło Ci się kiedyś włączyć social media i zobaczyć, jak Twoi znajomi wrzucają nagrania z koncertu, na którym Ciebie nie było?

Ktoś nagrał ulubioną piosenkę, ktoś inny złapał kostkę gitarzysty, a Ty siedzisz przed ekranem i myślisz: „Mogłem tam być. Powinienem tam być.”To właśnie FOMO, czyli fear of missing out. Kiedy dochodzi do tego świadomość, że dla wielu artystów to może być już ostatni raz na scenie, poziom stresu rośnie. Bo co, jeśli to była ta ostatnia trasa? Co, jeśli już nigdy nie zobaczysz ich na żywo?

Żyjemy w czasach, kiedy słowo „pożegnanie” w muzyce stało się niezwykle względne. Artystyczne emerytury rzadko są ostateczne, a zapowiadane „ostatnie trasy” często kończą się kolejnymi powrotami, wywołując u fanów zarówno ulgę, jak i lekkie poczucie bycia oszukanym. Nawet The Rolling Stones, którzy mogliby już spokojnie przejść na emeryturę, nadal nagrywają nowe albumy (chociaż z europejską trasą koncertową im nie wyszło ;)).

Natomiast z drugiej strony… są artyści, których naprawdę już więcej nie zobaczymy. Daft Punk rozwiązali duet bez szans na powrót. Rage Against the Machine odwołali trasę, a ich przyszłość pozostaje wielką niewiadomą, podobnie Faith No More. Ozzy Osbourne jeszcze próbuje pożegnania, ale wielu z fanów nie wierzy, że końcowy koncert Birmingham się ostatecznie odbędzie. Na powrót REM i Talking Heads też się nie zapowiada.

Starsze legendy rocka, zespoły wracające po latach czy kultowe projekty na pożegnalnych trasach – każdy ich koncert może być tym ostatnim. Metallica? Bruce Springsteen? To może być ostatnia okazja, by zobaczyć ich w formie.

Niektóre koncerty rzeczywiście przechodzą do legendy, a fani, którzy tam byli, opowiadają o nich przez dekady. Kiedy w 2009 roku Michael Jackson ogłosił serię występów „This Is It”, bilety rozeszły się w kilkanaście minut. To miał być jego triumfalny powrót. Nikt nie wiedział, że do tych koncertów nigdy nie dojdzie.

Podobnie było w przypadku ostatnich występów Chester’a Bennington’a z Linkin Park czy Freddie’ego Mercury’ego z Queen. Ci, którzy mieli szczęście być tam wtedy, zostali świadkami historii. A reszta?

Tu pojawia się kluczowe pytanie: czy warto poddawać się tej presji? Czy powinniśmy wydawać fortunę na bilety, tylko dlatego, że „to może być ostatnia szansa”?

Gonienie za każdym wydarzeniem z tego powodu może sprawić, że zamiast czerpać radość z muzyki, będziemy żyć w nieustannym stresie. Czy warto wydać połowę wypłaty na bilet? Czy naprawdę musisz być wszędzie? Czy koncert, na który pojedziesz z przymusu, będzie miał tę samą wartość, co ten, który wybierzesz świadomie?

Nie każdy koncert musi być tym najważniejszym. Być może przegapisz jedno wydarzenie, ale za rok trafi się inne, które okaże się jeszcze lepsze. Może zamiast jednego legendarnego występu, lepiej zobaczyć kilku artystów, których rzeczywiście chcesz zobaczyć, bez presji, że coś cię omija.

Jest jeszcze druga strona medalu – JOMO (joy of missing out), czyli radość z odpuszczenia czegoś, co niekoniecznie było warte zachodu. W świecie koncertów oznacza to świadome rezygnowanie z występu, bo bilety kosztują absurdalne kwoty, bo trzeba lecieć na drugi koniec kraju, bo line-up festiwalu nie jest już tak ekscytujący, jak zapowiadano. Tak, pewnie, fajnie byłoby zobaczyć legendarny zespół jeszcze raz, ale czy naprawdę warto wydawać połowę miesięcznej pensji na bilet w sektorze, z którego widać tylko ekran? Czasem większą radość daje świadomość, że za te same pieniądze można przeżyć coś innego – kupić winyl, pojechać na mały, kameralny koncert albo po prostu… nie przejmować się tym, że ktoś inny właśnie wrzuca storiski ze stadionu.

Zjawisko FOMO jest realne i każdy może je odczuć (zresztą zdrowie psychiczne jest niezwykle ważne!). Trzeba jednak pamiętać, że koncerty to przede wszystkim radość, emocje i pasja, a nie źródło stresu. Jeśli możesz – idź, przeżyj, poczuj ten moment. Ale jeśli nie – nie pozwól, by FOMO odebrało Ci radość z muzyki. Bo jak to powiedział Albus Dumbledore: „Ach, muzyka. To magia większa od wszystkiego, co my tu robimy!”

Autor: Michał Koch

Zobacz także:

Szukasz czegoś konkretnego?
Skorzystaj z naszej wyszukiwarki!