No more Mr. Nice Guy, czyli Dave Grohl traci wszystko
Nie jest łatwo
Ostatnie lata nie były łatwe dla Dave’a Grohla. Lider Foo Figthers znów musiał zmierzyć się z tym, co zbudowało i ukształtowało mocno jego życie i karierę – ze stratą. Najpierw w 2022 roku stracił scenicznego kompana i muzycznego przyjaciela Taylora Hawkinsa, by parę miesięcy później pożegnać swoją rodzicielkę, dzięki której wiele lat temu stawiał na scenie pierwsze kroki. W takich sytuacjach losy zespołu naturalnie schodzą na dalszy plan i nikt nie byłby zaskoczony, gdyby Foo Fighters zrobili sobie bliżej nieokreśloną przerwę. Grohl jednak przekuł swoje osobiste tragedie w świetny krążek „But Here We Are” z 2023 roku i zaskakująco szybko wrócił z grupą na scenę.
Katharsis? Muzyczna terapia? Wydawało się, że zespół odrodził się na nowo w ekspresowym tempie, i wrócił jeszcze silniejszy, zyskując nową, ożywczą energię. W tym roku dał również – jak zawsze – świetne show na Open’erze, dowodząc swojej wielkiej, niesłabnącej koncertowej formy i wydawałoby się, że nic nie jest w stanie zachwiać tej pozycji i to właśnie ich powrót powinien znaleźć się w topie najważniejszych wydarzeń 2024 roku.
Co tu się stało?
Tąpnięcie w tym idealnym świecie nastąpiło dokładnie 10 września, gdy Grohl – przypomnijmy, nie tylko lider, wokalista i doskonały bębniarz, ale też powszechnie uwielbiany i naczelny everyman rocka – opublikował na swoich socialach oświadczenie, w którym wyjawił, że został ojcem dziecka poza swoim małżeństwem. Dave publicznie przyznał się do zdrady i wyraził chęć odzyskania zaufania rodziny, deklarując jednocześnie wsparcie dla nowo narodzonej córki.
Z pozoru i z zamiaru bardzo szlachetne i dojrzałe oświadczenie muzyka ze szlachetnością miało jednak niestety tyle wspólnego, co zdrada z wiernością i przyniosło zdaje się odwrotny skutek, niż Grohl i jego otoczenie mogli się spodziewać. Wizerunek Grohla, dotychczas postrzeganego jako oddanego męża i ojca, uległ poważnemu nadwyrężeniu, a łatka „miłego gościa” opadła z wielkim hukiem i nie ma co dziwić się zawiedzionym postawą swojego idola fanom.
Ale co z koncertami?
I oczywiście nie zajmowalibyśmy się osobistymi sprawami gwiazd, nie jesteśmy portalem plotkarskim (plotkujemy tylko o nadchodzących koncertach!), gdyby nie fakt, iż konsekwencje tego całego zamieszania nie dotknęły również działań zespołu. Foos wkrótce odwołali wszystkie zaplanowane do końca 2024 roku koncerty, wypadli z planowanych na kolejny rok headlinerskich slotów, upadł również plan powrotu do Europy w 2025 roku.
Przyszłość zespołu po raz kolejny stoi więc pod znakiem zapytania, ale w tym przypadku właściwym wydaje się właśnie bliżej nieokreślona przerwa w działalności, która pozwoli fanom znów stęsknić się za amerykańską kapelą. No cóż, tym razem Dave nie może wykrzyczeć dumnie refrenu „Best of You”, a na powrót Foo Fighters na scenę przyjdzie nam trochę poczekać.
Autor: Kuba Banaszewski