Rammstein na jednym festiwalu z Myslovitz i Edytą Bartosiewicz, czyli Odjazdy 1997
Rammstein zagrali w Polsce wiele razy, ale na szczególne wyróżnienie zasługuje ich druga wizyta w naszym kraju, kiedy to na festiwalu „Odjazdy” przed nimi na scenie pojawili się między innymi Myslovitz, T.Love czy Edyta Bartosiewicz, co z perspektywy czasu wydaje się wręcz nieprawdopodobne. Jak do tego doszło?
Czym były „Odjazdy”?
„Odjazdy” to katowicki festiwal, który narodził się w 1986 roku i z dużymi przerwami trwał do 2017 roku kiedy to odbyła się jego ostatnia edycja. Na początku był związany z klubem studenckim Akant, aby po trzech latach, w 1989 roku przenieść się do dużo większego Spodka, gdzie przeżywał swoje najlepsze lata.
„Odjazdy” były na początku mocno związane ze światem Jarocina i takimi gatunkami jak hard rock, punk rock czy new wave, a przez te wszystkie lata na scenie oprócz największych polskich artystów mogliśmy zobaczyć takie zespoły jak Therapy?, H-Blockx, Chumbawamba, Bloodhound Gang, Dog Eat Dog czy wspomnianymi Rammstein, dla których była to druga wizyta w naszym kraju i pierwsza okazja, aby pokazać się przed większą publicznością. I wydaje się, że był to świetny czas do zobaczenia ich po raz pierwszy.
Na jakim etapie byli wtedy Rammstein?
Niemiecki zespół właśnie zaliczał swój pierwszy wielki wystrzał popularności po wydaniu drugiego albumu “Sehnsucht”, który sprzedał się w milionowych nakładach, a cały świat zdążył już poznać “Du hast” czy “Engel”. I nie mówimy tu tylko o europejskim podwórku, bo niemiecka grupa została zauważona również za oceanem, gdzie w samych Stanach Zjednoczonych do tej pory zakupionych zostało ponad milion sztuk tego albumu, co tylko pokazuje jak szybko Rammstein wyszli ze swojej niemieckojęzycznej bańki. Jeszcze dwa lata wcześniej Rammstein supportowali w Stodole Clawfinger będąc wtedy tylko ciekawostką ze świata europejskiego metalu, a teraz wyprzedawali wszystkie koncerty na swojej headlinerskiej trasie, podczas której dotarli też do nas. Zespół od początku zyskiwał rozgłos i sporo nowych fanów również dzięki swoim wyjątkowym koncertom, dlatego występ na „Odjazdach” przed kilkunastotysięczną publicznością wydawał się wręcz naturalnym ruchem, aby pokazać się szerszej widowni również w Polsce. Chociaż patrząc na line-up tego wydarzenia – nie jest to już takie oczywiste.
Kto zagrał przed Rammstein w Katowicach?
Fani Rammsteina wybierający się do Spodka 22 listopada 1997 roku musieli być jednak przygotowani na naprawdę eklektyczną dawkę muzyki, którą można było dawkować przez długie godziny. A na festiwalu wystąpili między innymi: rosnąca nadzieja polskiego metalu Kobong, przedstawiciele złotego, ale też kruchego życia z Golden Life, będący świeżo po wydaniu “Z rozmyślań przy śniadaniu” Myslovitz, grający jeszcze w pełnym składzie Kaliber 44, przekonujący wtedy, że chłopaki nie płaczą T.Love, od roku mówiący sobie dość O.N.A. czy będąca wtedy u szczytu popularności Edyta Bartosiewicz. Trzeba przyznać, że dość nietypowe nazwy, szczególnie jeśli popatrzymy sobie, gdzie teraz jest niemiecka grupa i jak bardzo zmienił się ich status w zaledwie kilka lat. Cóż, przejście od “Jenny” do “Rammstein” musiało być jak przejście do Narnii, z tym, że po tej drugiej stronie zamiast magicznej krainy mogliśmy znaleźć wybuchy i ogień.
Koncert Rammstein w katowickim Spodku w 1997 roku
A tych dwóch elementów z pewnością podczas tego koncertu nie brakowało już od samego początku, kiedy to fanów ze sceny przywitał płonący Till Lindemann. Podczas występu polska widownia mogła już obejrzeć część trików, które teraz są wizytówką zespołu. Płonące mikrofony i instrumenty, wyprawa na pontonie w morze publiczności podczas “Seemann”, ognisty łuk przy “Du riechst so gut”, “Engel” z kilkumetrowymi płomieniami czy “Wollt ihr das Bett in Flammen sehen?” okraszone pokazem miotacza ognia umiejscowionego między nogami Tilla. To wszystko można było znaleźć w koncertowym repertuarze Rammsteina już zaledwie dwa lata po ich studyjnym debiucie. Jakby publiczności było mało to każdy mógł swoje wyskakać przy “Sehnsucht” czy “Du hast”. Fani zespołu musieli być zachwyceni, a reszta co najmniej zaciekawiona, bo mimo upływu lat, dalej ciężko znaleźć grupę, która choćby zbliżyła się do poziomu R+, nawet jeszcze z tej halowej otoczki. Z pewnością musiał to być moment, w którym Rammstein wpisali się na stałe do muzycznej świadomości Polaków.
Nie był to jednak koniec wrażeń tego dnia w Spodku, a tak jak już wiele razy wcześniej, widownie czekała kolejna zmiana klimatu. Wywodzący się z punk rocka Chumbawamba byli wtedy chwilę po wydaniu swojego największego radiowego przeboju „Tubthumping”, który zaprezentował nazwę zespołu całemu światu. Dużo spokojniejsze brzmienie podbite trąbkami i okraszone kobiecym wokalem musiało tworzyć wtedy spory kontrast z wybuchowym i ciężkim koncertem Rammsteina. Festiwalowy dzień zamykali jeszcze Kazik Na Żywo grający już z Litzą, aby raz jeszcze zamieszać w tym gatunkowym muzycznym kociołku. A to wszystko w cenie zaledwie niecałych czterdziestu złotych.
Co było potem?
“Odjazdy” wracały jeszcze do Katowic w kolejnych latach, ale w 2000 roku odbyła się już ostatnia edycja tego festiwalu w swojej klasycznej odsłonie. Wydarzenie to próbowano jeszcze reaktywować w latach 2011-2013 oraz w 2017 roku, za sprawą różnych agencji, jednak festiwal ten nie wrócił na stałe do kalendarza i dziś zostaje już tylko miłym wspomnieniem.
Dla Rammsteina wizyta w Katowicach była dopiero drugim spotkaniem z polską publicznością, ale pierwszym w tak dużej skali. Sam zespół jeszcze trzykrotnie wracał do Spodka dość systematycznie, grając tam w latach 2001, 2005 oraz 2009, by po odwiedzeniu jeszcze Łodzi i Gdańska w późniejszych latach na stałe przenieść się na największe obiekty, gdzie mogli jeszcze bardziej rozbudować swoje show i urosnąć do miana jednego z najlepszych koncertowych zespołów na świecie.