OFF Festival 2022 – relacja

off festival 2022 relacja

Aż trzy lata musieliśmy czekać na kolejną edycję OFF Festivalu w Dolinie Trzech Stawów. Był to niezwykle wyczekiwany przez nas powrót, ponieważ festiwal stworzony przez Artura Rojka jest chyba naszym ulubionym wydarzeniem podczas letniego sezonu w Polsce. W trakcie tych trzech sierpniowych dni Katowice wypełnione są fanami spragnionymi muzycznych doznań, odkrywania nowych dźwięków i przede wszystkim w stu procentach nastawionych na muzykę. I czuć to od razu po wejściu na teren OFFa. Niepowtarzalny klimat stworzony przez uczestników festiwalu wraz z dobiegającymi zewsząd jakże różnymi dźwiękami sprawia, że OFF Festival wyróżnia się w koncertowym kalendarzu i przyciąga również nas na teren Katowic. Ciągłemu chłonięciu koncertowych dźwięków sprzyja również kameralny charakter festiwalu, na którym dzięki małym odległościom między poszczególnymi scenami, jesteśmy w stanie zminimalizować ilość „pustych przebiegów”, podczas których trzeba by było poświęcić czas na przemieszczanie się bez możliwości przyglądania się wydarzeniom na OFFowych scenach. Dość tej laurki, przejdźmy do konkretów!

off festival 2022 relacja

Przyznam się szczerze – na OFFa jeżdżę mało przygotowany. Nie sprawdzam każdego wykonawcy widniejącego w line-upie, nie tworzę szczegółowych planów złożonych z podróży między poszczególnymi scenami z wplecionymi między nimi przerwami na pit stop gastronomiczny. W OFF Festivalu lubię najbardziej właśnie to, że w każdym momencie mogę zostać pozytywnie zaskoczony. To nie znaczy oczywiście, że przed przyjazdem do Katowic nie mam swoich faworytów. 

Jednym z nich i chyba jednym z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie artystów w 2022 roku był, 75-letni już, Iggy Pop. Są postacie w historii muzyki, które po prostu trzeba zobaczyć i zrobić wszystko, aby taką okazję wykorzystać. Iggy jest legendą, której nikomu przedstawiać nie trzeba, więc fragment edukacyjny pozwolę sobie pominąć. „Long time ago i was young, poor and dirty. (…) And now, i am still dirty!”. Ta wypowiedź Iggy’ego mówi chyba wszystko o tej osobie. Już od pierwszego pojawienia się na scenie muzyka czuć było, że obcujemy z kimś, kto swoją charyzmą jest w stanie opanować każdy tłum pod sceną. Iggy był jedną z osób, która stworzyła pojęcie frontmana i tego co, w ogóle można robić na scenie. Prowokował, zaskakiwał, przesuwał granice. 50 lat później, a ten gość dalej nie ma dość! Wydaje się, że Iggy po prostu zdobył tajemną wiedzę jak oszukać czas, aby kolejne pokolenie mogło poczuć jego magię na scenie.

Krótkie intro i rozpoczynamy tę jazdę bez trzymanki. Iggy, tradycyjnie już bez koszulki, od razu ruszył, aby dać nam to po co tu przybyliśmy. Niemogący ustać w miejscu, co rusz przechodził z jednej strony na drugą wyłapując każdego spragnionego fana po kolei swoimi charakterystycznymi ruchami. A zaczął mocno. Już na pierwszy ogień poszły największe utwory w dyskografii muzyka.  Agresywne „I wanna be your dog”, po którym już nikt nie mógł mieć wątpliwości czy „Iggy daje radę”, wyskakane „Lust for life” czy wspólnie wyśpiewany „Passenger”. Po przebojowym początku przeszliśmy do mieszanki utworów z solowej twórczości Iggy’ego Popa m.in. z płyt „Free” czy „The Idiot”, które uspokoiły trochę zgromadzoną publiczność, dając nam chwilę, żeby wejść bardziej w bogatą twórczość muzyka, który wie też jak dyrygować nastrojami widzów. Kiedy mogło się wydawać, że energia może już powoli opuszczać Iggy’ego wróciliśmy do początków jego kariery w The Stooges. Odegrane „Gimme danger”, „I’m sick of you”, „Search and destroy” czy kończące koncert „Fun house” nie zostawiały wątpliwości co do formy i umiejętności Iggy’ego Popa. To są te koncerty, które zostają z Tobą na zawsze. Chwile pozwalające posmakować legendy i kogoś absolutnie nie do podrobienia. 

off festival 2022 relacja
off festival 2022 relacja

No dobrze, ale przecież nie samym Popem człowiek żyje. Bogaty line-up OFFa sprawiał, że każdy mógł znaleźć coś dla siebie, chociaż nie oszukujmy się, dalej największą w nim rolę odgrywała muzyka gitarowa i to ona, oczywiście z wieloma wyjątkami, będzie tutaj dominująca. 

Piątek i w ogóle cały festiwal rozpoczął się dla mnie koncertem DIIV, którzy wypełnili swój występ kapitalnymi gitarowymi przestrzeniami. Większość fanów „rozmarzonego” grania powróciło na scenę główną, aby posłuchać legendy shoegazu, Ride, odgrywających w całości swój debiutancki album „Nowhere”. Czy można to nazwać pojedynkiem ucznia z mistrzem? Raczej nie, chociaż podobieństw między dwoma zespołami jest na pewno sporo. Koncerty tych dwóch formacji przedzielone były występem na Scenie Eksperymentalnej post-punkowców ze Squid. Bezkompromisowe brzmienie, żonglowanie stylami, zmiany rytmów i punkowa energia – ciężko przejść obok takiego zestawu dźwięków obojętnie. Takimi właśnie cechami kupuje się OFFową publiczność. Zdecydowanie jeden z najlepszych koncertów tej edycji. Swoją dalszą muzyczną eksplorację skierowałem ku Scenie Leśnej i Tent Stage, gdzie swoje koncerty grała legendarna już chyba grupa reprezentująca feministyczny punk, Bikini Kill oraz jeden z głównych przedstawicieli jazzu na OFFie – perkusista i producent Makaya McCraven. Świetna współpraca sekcji rytmicznej połączona z wirtuozerskimi popisami na saksofonie wypełniła Tent Stage i głowy słuchaczy nieoczywistymi dźwiękami. W tym samym czasie na Scenie Głównej swój koncert grał brytyjski DJ – Mura Masa. Przyznam, że bardzo spodobał mi się pomysł zaproszenia dwóch wokalistek, które dodały temu występowi więcej ciepła, jednocześnie z pewnością pobudzając widownie do jeszcze większej zabawy, którą można było kontynuować na Scenie Leśniej wraz z ROMY. Dobre zakończenie dnia, przy którym można było rozluźnić się po tak intensywnych doznaniach. Dawno nie słyszałem tak, bardzo prosto to ujmując, przyjemnego seta DJskiego. 

off festival 2022 relacja
off festival 2022 relacja

Początek sobotniego dnia to połączenie bardzo skrajnych dźwięków. Pastelowe i ładne (nie jest to bynajmniej pejoratywne określenie w tym przypadku) Kwiaty i indie popowe Oxford Drama przedzielili metalowcy z zespołu Gruzja, którzy swoim szaleństwem prowokowali zgromadzoną publiczność pozostawiając po sobie obłęd i dezorientacje. Na kolejne zderzenia stylów nie trzeba było długo czekać. Na Scenie Eksperymentalnej mogliśmy usłyszeć afrykański zespół Mdou Mocktar, na czele którego stał pochodzący z Nigru gitarzysta Mahamadou Souleymane. Po trochę niemrawym początku, ośmielony bardzo pozytywną reakcją publiczności lider zespołu co raz częściej i z większą pewnością siebie raczył nas gitarowymi popisami, pod koniec koncertu schodząc do roztańczonych widzów, którzy mogli z bliska przyglądać się jego niesamowicie szybkim ruchom po gryfie. W normalnych koncertowych warunkach na polskiej scenie taki zespół nie miałby szans na takie przyjęcie – na OFFie muzycy z Afryki mogli zobaczyć publiczność dosłownie wylewającą się z namiotu. Jednocześnie na Scenie Leśnej panowały (jeszcze!) bardziej spokojne dźwięki prezentowane przez pakistańskich przedstawicieli spiritual jazzu – Jaubi, po których mogliśmy zobaczyć chyba największy wulkan energii tego dnia w postaci amerykańskiego zespołu The Armed. Muzycy wyraźne nabuzowani chcieli oddać w każdym kawałku jak najwięcej energii do publiczności. W utrzymaniu wysokiego tempa zespołowi pomagała obecność aż trzech osób wychodzących na front ze swoim wokalem. Był to też chyba jedyny koncert z aż takimi problemami nagłośnieniowymi, ale mimo tego, Amerykanie zdecydowanie wyszli z tego obronną ręką. Dry Cleaning udało mi się zobaczyć w czerwcu na festiwalu INmusic i tam zespół ten w ogóle mnie do siebie nie przekonał, chociaż ich zeszłoroczny debiut towarzyszył mi cały 2021 rok. W Katowicach, przy zupełnie innej publiczności, w wypełnionym po brzegi namiocie, Dry Cleaning prezentowało się już o niebo lepiej. Na pierwszy plan już od początku wysuwał się  gitarzysta zespołu, który trochę w kontrze do spokojniejszego tła i przede wszystkim niskiego i wolno płynącego wokalu, starał się rozruszać ten koncert. Dla mnie to właśnie gitara jest motorem napędowym tego zespołu, w czym utwierdził mnie ten występ. 

off festival 2022 relacja
off festival 2022 relacja

Na koniec został już tylko Iggy Pop, który w pewnym stopniu zamazał to wszystko co wydarzyło się wcześniej i pokazał swoim młodszym kolegom i koleżankom po fachu co to w ogóle znaczy „występować”. Dla mnie tegoroczna edycja OFFa ma twarz (a może klatę?) Iggy’ego Popa i wybaczcie mi poświęcenie mu tyle miejsca w tej relacji, ale są muzycy i są występy, które zapamiętuje się do końca życia i koncert Iggy’ego na OFFie właśnie taki będzie.


Autor: Grzegorz Słoka

off festival 2022 relacja

Zobacz także:

Szukasz czegoś konkretnego?
Skorzystaj z naszej wyszukiwarki!