Madonna na Stadionie Narodowym, czyli widowisko z kontrowersjami w tle
1 sierpnia 2012 roku na Stadionie Narodowym w Warszawie odbył się długo oczekiwany koncert Madonny w ramach jej światowej trasy koncertowej The MDNA Tour. Czy organizator ogłaszają koncert TAKIEJ artystki w TAKI dzień mógł przewidzieć kontrowersje?
Było to drugie spotkanie Królowej Popu z polską publicznością – po raz pierwszy Madonna wystąpiła w Warszawie 15 sierpnia 2009 roku na lotnisku Bemowo w ramach Sticky & Sweet Tour. Dla wielu fanów koncert na Narodowym był spełnieniem marzeń o zobaczeniu jej na żywo, ale wydarzenie wzbudziło skrajne emocje – od euforii po rozczarowanie.
Ja również zjawiłem się tego dnia pod Stadionem, choć w moim przypadku przeszkodą nie była kontrowersyjna data, a cena biletu. 275 zł za wejściówkę na płytę w 2012 roku to była kwota zaporowa. Po koncercie mogłem jednak powiedzieć sobie, że podjąłem dobrą decyzję. Czy show Królowej Pop rzeczywiście było warte tej ceny?
Emocje, opóźnienia i wrażenia
Było to pierwsze tak duże wydarzenie koncertowe na nowo otwartym Stadionie Narodowym, który w kolejnych latach stał się areną dla wielu światowych gwiazd. Wcześniej na otwarciu obiektu zagrali m.in. Lady Pank, Coma i T. Love.
Już wtedy pojawiły się głosy, że akustyczne właściwości obiektu są takie sobie. W relacjach przewijał się zarzut, że dźwięk w niektórych sektorach był słabo słyszalny. Takie opinie miały w nadchodzących latach się nasilić.
Tego dnia publiczność rozgrzewał Paul Oakenfold, jeden z najbardziej znanych DJ-ów na świecie. Atmosfera na stadionie powoli się budowała, choć dla wielu oczekiwanie na główną gwiazdę wieczoru zaczęło być uciążliwe. Występ Madonny rozpoczął się bowiem z około 50-minutowym opóźnieniem, co w przypadku tej artystki nie jest niczym niezwykłym, ale niektórzy fani zaczęli okazywać zniecierpliwienie.
Scenografia robiła wrażenie – scena z dwoma wybiegami łączyła się na końcu w trójkątną przestrzeń, do której dostęp mieli posiadacze najdroższych biletów. Ogromny ekran LED, określany jako największy w historii koncertów na żywo, stanowił kluczowy element wizualnej oprawy.
Kostiumy na trasę zaprojektowali wybitni projektanci mody, wśród których znaleźli się Jean-Paul Gaultier, Riccardo Tisci z domu mody Givenchy oraz Adrianne Phillips, osobista projektantka Madonny.
Wydarzenie zgromadziło 38 699 widzów, a wpływy z biletów wyniosły 2 933 410 dolarów, przy cenach zaczynających się od 149 zł i kończących na 1171 zł.
Setlista: spektakl, ale nie dla każdego
Kiedy jednak wreszcie na scenie pojawiła się Madonna, emocje wzięły górę. Stadion wypełnił się dźwiękami – fenomenalnego! – utworu Girl Gone Wild, który w połączeniu z oprawą wizualną i choreografią natychmiast przeniósł publiczność w świat zaprojektowany przez artystkę.
Setlista koncertu opierała się głównie na utworach z albumu MDNA, co nie każdemu przypadło do gustu. Nie zabrakło jednak legendarnych hitów, takich jak Like a Prayer, Vogue, Hung Up czy Express Yourself (wpleciono tu fragment Born This Way Lady Gagi). Niektóre klasyki pojawiły się w nowatorskich aranżacjach – dla jednych był to świeży powiew artystycznej wizji Madonny, dla innych niepotrzebne eksperymenty.
Jednym z najbardziej zaskakujących momentów był aranż Like a Virgin – dotychczas znany jako dynamiczny, popowy hit, tym razem zaprezentowany został jako ballada.
W setliście zabrakło jakiegokolwiek utworu z przełomowego Ray of Light. Wprawdzie Madonna skupiła się na mrocznej i teatralnej opowieści, którą snuła poprzez MDNA, jednak pominięcie tej płyty, uznawanej przeze mnie za jej artystyczne arcydzieło, wydawało się co najmniej zaskakujące.
Publiczność na płycie reagowała różnie – jedni byli zachwyceni wizualnym rozmachem koncertu i charyzmą Madonny, inni sprawiali wrażenie zdezorientowanych niektórymi decyzjami artystycznymi.
Osobiście żałuję, że lubiane przeze mnie Justify My Love wybrzmiało jedynie jako przerywnik pomiędzy kolejnymi aktami show – ten ikoniczny utwór aż prosił się o pełne wykonanie. Na plus natomiast można zaliczyć pełne emocji Papa Don’t Preach, ironiczne Human Nature i subtelne Masterpiece – jedno z nielicznych prawdziwie magicznych punktów na MDNA, które w koncertowej wersji nabrało jeszcze głębi.
Trzeba też wspomnieć o akcji fanów podczas Open Your Heart, kiedy to setki osób uniosły do góry białe serca z napisem „LUV” – nawiązując tym samym do podobnej inicjatywy z 2009 roku.
Klęska finansowa i polityczne zawirowania
Data koncertu wzbudziła największe emocje. 1 sierpnia to rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego, co w oczach niektórych organizacji patriotycznych czyniło organizację występu Madonny niestosowną. Protesty pojawiły się zarówno w mediach, jak i wśród środowisk kombatanckich, które domagały się przesunięcia wydarzenia lub jego odwołania.
Madonna postanowiła jednak oddać hołd powstańcom, wyświetlając na ekranach krótką informację o Powstaniu. Niektórzy uznali ten gest za wystarczający, inni skrytykowali go jako spóźnioną reakcję na kontrowersje.
Dodatkowe napięcia wzbudziło wykorzystywanie w trakcie koncertu religijnych i politycznych symboli – elementów, które od lat są stałym punktem jej show.
Kulisy organizacyjne koncertu ujawnione po fakcie rzuciły na wydarzenie zupełnie inne światło. Ministerstwo Sportu, zarządzające wówczas Stadionem Narodowym, wyasygnowało 6,2 mln zł na organizację koncertu, licząc na zyski ze sprzedaży biletów oraz praw reklamowych. Niestety, zamiast planowanego zysku w wysokości 200 tysięcy złotych, koncert zakończył się stratą rzędu 4,8 mln zł.
Z raportu NIK wynika, że główną przyczyną strat było nieznalezienie sponsora. Ostatecznie to polscy podatnicy zapłacili za finansowe fiasko przedsięwzięcia. Sprawa wywołała burzę polityczną, a organizacja koncertu stała się symbolem nieudolności władz zarządzających nowym obiektem.
W 2022 roku prokuratura postawiła zarzuty osobom odpowiedzialnym za organizację koncertu. Śledczy zarzucili im niegospodarność i naruszenie przepisów dotyczących wydatkowania publicznych środków, co miało przyczynić się do milionowych strat. Dochodzenie trwało dekadę, a jego wyniki ujawniły nieprawidłowości w finansowaniu wydarzenia. Sprawa ta ponownie zwróciła uwagę na finansowe kulisy koncertu oraz decyzje podejmowane przez ówczesnych organizatorów.
Widowisko niezapomniane, ale czy udane?
Koncert Madonny na Stadionie Narodowym zapisał się w historii muzycznych wydarzeń w Polsce, ale pozostawił po sobie mieszane uczucia. Dla jednych było to epokowe show, pełne energii, kontrowersji i brawurowych aranżacji. Dla innych – wydarzenie, które rozczarowało zarówno setlistą, jak i akustyką.
Na płycie emocje były skrajne – część fanów bawiła się fenomenalnie, inni zastanawiali się, dlaczego koncert miał tak ciężką atmosferę i nietypowe aranżacje. Wiele osób zgodnie przyznało jednak, że moment kulminacyjny koncertu nastąpił podczas Like a Prayer. Był to przedostatni numer, więc cała widownia, zarówno na płycie, jak i na trybunach, dała się porwać wspólnej zabawie.
Po latach można powiedzieć, że koncert Madonny w Warszawie był pod wieloma względami wyjątkowym – nie tylko ze względu na skalę widowiska, ale również towarzyszące mu emocje. Czy był sukcesem? Dla niektórych tak. Dla innych – symbolem zmarnowanego potencjału. Jedno jest pewne: nikt nie pozostał wobec niego obojętny.
Na zakończenie dodam tylko, że po latach Taylor Swift również zagrała 1 sierpnia na tym samym obiekcie, ale nie wywołało to najmniejszego poruszenia.
Autor: Michał Koch