Używanie stoperów na koncertach
Wszyscy kochamy koncerty. Dźwięki, które słuchaliśmy już tysiące razy odegrane na naszych oczach, energia tłumu, pojedyncza nuta gitarowej solówki – wszystko to tworzy niepowtarzalną atmosferę, do której chcemy co chwile wracać i do której często wracamy. Ale czy nie zastanawialiście się kiedyś nad tym, jak tak wysoki poziom decybeli dostarczany do naszych uszu przez te kilka godzin wpływa na nasz słuch?
Wszyscy będziemy głusi, ale muzycy pierwsi
Z wiekiem nasze zdolności do chłonięcia i interpretowania dźwięków spadają. Mówiąc wprost – im jesteśmy starsi, tym nasz słuch się pogarsza i jest to całkowicie naturalne. Lekarze nie mają jednak wątpliwości. Wieloletnie chodzenie na koncerty przy takiej głośności może na stałe uszkodzić nasz słuch i przyspieszyć proces głuchnięcia. Jedną z najbardziej narażonych na hałas grup zawodowych są muzycy. Niektórzy z nich, np. Pete Townshend, Phil Collins czy dużo od nich młodszy Chris Martin, otwarcie mówią o swoich problemach, które w wielu przypadkach mogą nawet skutkować zakończeniem muzycznej kariery.
Warto dodać jeszcze, że uznaje się, że koncert rockowy osiąga poziom ponad 110dB, gdzie przy samych głośnikach może być to jeszcze dodatkowe kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt decybeli. Już 80db, czyli tyle ile mniej więcej generuje pracująca kosiarka do trawy, może być niebezpieczne dla naszego słuchu.
Czy ludzie w ogóle używają stoperów na koncertach?
Jest jednak sposób, abyśmy mogli już teraz pomóc swojemu przyszłemu Ja. Jednym z takich rozwiązań, które może nam pomóc opóźnić ten proces są stopery. Kilka miesięcy temu zapytaliśmy naszych obserwujących – kto używa stoperów na koncertach. Aż 80% osób odpowiedziało, że nie. Chodząc na dużą liczbę koncertów i obserwując publiczność, byłbym w stanie zaryzykować stwierdzenie, że te 20 procent to i tak przeszacowany wynik. Czy jest to spowodowane lenistwem czy może strachem, że będzie to niewygodne lub, że stracimy coś z tej koncertowej magii – ciężko jednoznacznie stwierdzić.
Jak stopery wpływają na koncertowe doznania?
Ja postanowiłem to sprawdzić, używając przez dwa miesiące stoperów na koncertach. Oto kilka moich refleksji na ten temat:
Lepsza jakość dźwięku
Podstawowym zadaniem stoperów jest ochrona przed hałasem i ucięcie tych zbędnych dźwięków. W praktyce okazało się, że dzięki nim dociera do mnie więcej „mięska”, a mniej szumów i dudnienia. Dźwięk jest czystszy, a mniej jest przeszkadzaczy. Wystarczy po kilku minutach na chwilę wyciągnąć zatyczki, żeby poczuć jak duża jest to różnica.
Jest ciszej, ale przyjemniej
Wiem, co wielu z was pomyśli czytając moje przemyślenia: „Koncert jest po to, żeby było głośno!”. Też tak długo myślałem, jednak zaczynam doceniać i jakość dźwięku i to, że po koncercie moja głowa jest po prostu mniej zmęczona po takim koncercie. Mały detal, ale robiący różnice.
Można regulować poziom wyciszenia
Stopery, które ja testowałem, dają możliwość regulacji takiego wyciszenia i nie jest to dla mnie „wszystko albo nic”. Przy niektórych występach wystarczyło je dosłownie lekko włożyć, aby poczuć różnicę. Przy koncercie Rammsteina musiałem przetestować ich pełne możliwości.
Rozmowy podczas koncertu
Pewnie większość z Was nie koncertuje samotnie i wybiera się na wydarzenie czy to w parze czy w kilka osób. W takich sytuacjach na pewno zdarza się w trakcie utworu wymienić kilkoma uwagami lub rzucić jakimś krótkim komentarzem. Sam obawiałem się, że w takiej sytuacji będę musiał za każdym razem ściągać stopery. Okazało się, że nie muszę tego robić i kiedy ktoś zwraca się bezpośrednio do mnie, jestem w stanie usłyszeć te słowa. Z drugiej strony, mam wrażenie, że mniej słyszę tego co dzieje się dookoła mnie w kontekście rozmów.
Stopery nie męczą
Przeżyłem już dwa festiwalowe dni w stoperach, czyli jakieś 6 godzin, i nie byłem nimi zmęczony. Wiadomo, że w przerwach między koncertami zazwyczaj je się wyciąga, natomiast te kilka godzin używania nie stanowiło dla mnie żadnego problemu.
Wiem, że o siebie dbam
Używanie stoperów podczas koncertów to też komfort psychiczny, kiedy wiem, że chociaż trochę pomagam sobie w jak najdłuższym cieszeniu się muzyką.
Akcesoria do stoperów
Stopery których używam mają w wyposażeniu sznurek, którym można połączyć obie zatyczki, dzięki czemu po ściągnięciu ich mogę je swobodnie zawiesić na szyi, aby szybko do nich powrócić. Dodatkowo w zestawie mam również etui z karabińczykiem, za pomocą którego przyczepiam je do spodni, co jest niezwykle wygodne przy dłuższych wydarzeniach. Dlatego też nie boję się, że zgubię je gdzieś podczas koncertu.
Czy warto korzystać ze stoperów?
Koszt takich stoperów, nie przeznaczonych dla profesjonalistów, to przedział 60zł – 140zł, czyli tyle ile zapłacimy za koncert klubowy polskiego artysty i jest to na pewno zakup na wiele wydarzeń. Na ten moment nie widzę żadnych większych minusów, poza tym, że trzeba pamiętać o tym, aby je zabrać i tym, że czasem muszę je trochę poprawić. Dostaje za to jednak więcej spokoju i więcej jakościowych dźwięków.
Dlatego jeśli kiedykolwiek zastanawialiście się czy spróbować – śmiało mogę polecić takie rozwiązanie, chociaż zdaje sobie sprawę, że nie jest to gadżet dla każdego.
Stopery używane przeze mnie: Alpine PartyPlug Pro
Autor: Grzegorz Słoka