Piękny to był powrót – nie zapomnę go nigdy, czyli FEST upada po raz kolejny

fest festival upada kolejny raz

Cóż to był na news! Po trzynastu miesiącach od odwołania ostatniej niedoszłej edycji – FEST powrócił. 10 września naszym oczom objawiła się nowa wersja strony internetowej FESTu, a sociale znowu odżyły. Świat marki, która obecnie kojarzona jest już tylko z wielką klapą znowu na chwilę nabrał kolorów.

Odświeżona wersja FESTa

FEST Festival is back – taki nagłówek powitał nas na odświeżonej stronie festiwalu, która atakowała nas z każdej strony informacjami o transparentności i chęci naprawienia wszystkich wyrządzonych szkód. A było ich niemało, bo wiele osób dalej czeka, i pewnie się już nie doczeka, na zwrot pieniędzy za zakupiony karnet, a mamy przecież jeszcze masę podwykonawców, którzy też ucierpieli przez odwołanie festiwalu tracąc przy tym pewnie jeszcze większe zasoby.

Zakładka „nasza wizja” łapała nas pięknymi słowami o wzięciu na siebie odpowiedzialności, otrzymaniu olbrzymiej lekcji i chęci zadośćuczynienia. Dostaliśmy kolejne zapewnienia, 3 letni plan odbudowy, dokładnie rozpisany budżet i konkretne liczby. Dostaliśmy także licznik sprzedanych biletów, który miał być tą wisienką na torcie transparentności, żebyśmy wiedzieli na jakim etapie jest odbudowa festiwalu.

Ten wywiad mogli sobie darować

Dostaliśmy też żenujący wywiad na YouTubie jednego z organizatorów, w którym w bardzo ładnych słowach właściciel Follow the Step opowiadał, że winnym upadku jest wszystko dookoła, tylko nie on, a najbardziej to zbieg nieszczęśliwych zdarzeń. Padały absurdalne zdania, że Polacy to lubią sobie poczekać z zakupem biletu, bo może ktoś będzie chciał sprzedać karnet za połowę ceny lub uda się ogarnąć za darmo wejściówkę dzięki znajomym w branży. Wy jak często czekacie z pojechaniem na festiwal do ostatniej chwili, kiedy dostaniecie bilet za półdarmo?
A to tylko mały wycinek prawie dwugodzinnego wywiadu. Jeśli ktoś chciałby zobaczyć popis megalomanii i niekompetencji to znajdzie tutaj świetny przykład.

Szczęście nie trwa wieczność, a czasem tylko godziny

Szczęście i optymizm w świecie FESTa nie trwały niestety zbyt długo, a tak naprawdę to trwały chyba tylko dwie godziny. Dość szybko okazało się bowiem, że organizatorzy nie mają nawet zgody na zorganizowanie festiwalu w Parku Śląskim, o czym poinformowała rzeczniczka prasowa parku, a sam komunikat FESTu określiła jako próbę szantażu i przerzucenia na nich odpowiedzialności. Nie minęło nawet 30 godzin od powrotu, a my otrzymaliśmy już kolejny post z tłumaczeniami. No coż, jak upadać to najlepiej kilka razy. I dość szybko.

To nie był jednak koniec. Po wgłębieniu się w wywiady związane z powrotem mogliśmy się dowiedzieć, że tak naprawdę nie ma podpisanej żadnej umowy z podwykonawcami, a w line-upie, który miał zostać ogłoszony w grudniu, nie ma jeszcze żadnej zaklepanej nazwy.

Na tym etapie, ktokolwiek, kto wierzył w to, że ten festiwal się odbędzie, musiał być niespełna rozumu.

Jakby tego było mało, pierwotna data rozpoczęcia sprzedaży biletów minęła bez żadnego śladu, a kilka dni później dostaliśmy ostatni komunikat ze strony organizatora, mówiący o przesunięciu startu sprzedaży na bliżej nieokreśloną przyszłość. 25 dni, dwa posty, jeden mail oraz masa memów – tyle pozostanie po kolejnym upadku FEST Festivalu

A może nie chodziło o to, żeby się udało?

Ale wracając do tej historii, przy okazji pisania tego tekstu, do głowy powróciła mi jeszcze jedna myśl, że to wszystko od początku nie miało się udać. Przecież trzeba było pokazać, że próbowali, że chcieli, że się starali, ale znowu, tak jak za pierwszym razem, winnymi tej porażki są wszyscy dookoła. Media atakujące tę szlachetną inicjatywę, która przecież jest po to, żeby ludzie mogli odzyskać pieniądze, Park Śląski ze swoimi oświadczeniami oraz ludzie, którzy zamiast się cieszyć z powrotu festiwalu piszą coś o oddaniu im pieniędzy.
A Pan Szymanowski zrobił przecież wszystko, żeby to się udało. Prawda?

 

Autor: Grzegorz Słoka

Zobacz także:

Szukasz czegoś konkretnego?
Skorzystaj z naszej wyszukiwarki!