OFF Festival 2023 – relacja

off festival 2023

Początek sierpnia od kilku lat jest u nas zarezerwowany dla OFF Festivalu, czyli naszej ulubionej letniej imprezy, podczas której w stu procentach możemy poświęcić się pochłanianiu koncertowych dźwięków, co rusz zachwycając się kolejnymi muzycznymi odkryciami. Jednak tegoroczna edycja nie była równa, a każdy z dni przyniósł zupełnie inne emocje. Co nas zaskoczyło, a co rozczarowało na OFF Festival 2023? Sprawdźmy!

Naszą OFFową przygodę rozpoczęliśmy od polskiego koncertu zespołu Koń, który swoimi jazzowymi dźwiękami od razu wszedł „z kopyta”, przypominając nam, dlaczego tak bardzo lubimy wracać do Doliny Trzech Stawów. Nieoczywista nazwa, sam początek festiwalu i pierwsze, jakże pozytywne zaskoczenie. Chwilę później i dosłownie, tuż obok, na Scenie Leśnej pojawił się Wojtek Mazolewski ze swoim zespołem, serwując nam kolejną dawkę jazzu, jednak w nieco bardziej klasycznym wydaniu, pozwalającym muzykom odkrywać wszystkie zakamarki swoich instrumentów podczas solowych popisów. W tym samym czasie na Scenie Eksperymentalnej królowały Big Joanie. Wsłuchując się w ich muzykę przed festiwalem, miałem nadzieję na mocniejszą dawkę punk rocka i jeden z „tych” koncertów. Dostałem niestety przeciętny występ, który szybko wyleciał mi z głowy, przez brak większej werwy i chemii na scenie. Patrząc na zeszłoroczny, również rozczarowujący występ Bikini Kill, może po prostu nie mam szczęścia do występów kobiecych gitarowych bandów.

Niedobór mocniejszych dźwięków, tuż po Big Joanie, na Scenie Głównej Perlage, uzupełnili weterani z Off! pokazując nam, że pomimo kilku dekad na scenie, dalej można być wulkanem energii. Prawie 30 (!) krótkich, energicznych utworów, nie dawało nawet chwili wytchnienia, co skrzętnie wykorzystała publiczność pod sceną, co rusz rozpoczynając kolejną rundę pogo. Z każdym kolejnym koncertem tego dnia zwiększaliśmy moc, aby podczas występu Butch Kassidy zderzyć się z prawdziwą ścianą dźwięku. Niestety, w przypadku tej noise’owej kapeli, zabrakło nieco więcej wyrazistości. A, że się da otrzymać idealną równowagę między chaosem a porządkiem, pokazali kilka lat temu Black Midi.

Następnie przyszła pora na pierwszego w tej edycji headlinera – Pusha T. Pojawienie się amerykańskiego rapera jeszcze przed samym koncertem narobiło nieco szumu wśród OFFowej publiczności. Pusha T postanowił nie oszczędzać się podczas festiwalowego lata, dość odważnie wypełniając swój koncertowy kalendarz. W ciągu niecałego tygodnia raper występował w Anglii, Polsce, Stanach Zjednoczonych, by ponownie wrócić do Wielkiej Brytanii. Napięty grafik wpłynął także na koncert w Dolinie Trzech Stawów, zmuszając organizatorów do zmiany harmonogramu, pozwalając zdążyć Pushy na samolot do Chicago. Mimo perspektywy długiej podróży Amerykanin nie zamierzał się oszczędzać, dając solidny występ, który niestety nie zdołał mnie przekonać, że był to dobry, headlinerski wybór. Niemniej, w przypadku OFFa, taka różnorodność, nawet w przypadku największych nazw na plakacie jest po prostu wpisana w stylistykę festiwalu i pod tym kątem, narzekać nie zamierzam.

off festival 2023

Powrót do spokojniejszego grania podczas pierwszego dnia OFF Festivalu wprowadzili Melody’s Echo Chamber, z delikatnym i czarującym wokalem Melody Prochet. Był to jednak pozorny spokój, gdzie mocniejsze gitary od czasu do czasu zaburzały dream popową otoczkę tego występu. Upragnione odprężenie po całym dniu i łagodniejsze klimaty przyszły wraz z Kokoroko. Afrobeat wypełniony kojącymi dźwiękami pozwolił odpłynąć w pogodnej atmosferze publiczności zgromadzonej pod główną sceną. Dzień zakończyliśmy DJskim setem I. Jordan, podczas którego resztkami sił udało się podbić pozytywny klimat zbudowany podczas poprzedniego koncertu i udanie zamknąć piątek na OFF Festivalu. Dzień mocno nierówny, bez wielkich zaskoczeń i odkryć, co jak na standardy katowickiego festiwalu, było pewnym odstępstwem od normy. Na szczęście sobota wynagrodziła nam to całkowicie.

Jeszcze przed festiwalem wiedzieliśmy, że drugi dzień OFFa będzie tym najbardziej intensywnym dniem z wisienką na torcie w postaci mocno wyczekiwanego przez nas Slowdive. Jedyną przeszkodą, która mogła pojawić się na drodze do wypełnienia tak napiętego harmonogramu, mógł być zapowiadany przez każdy serwis pogodowy, obfity deszcz. Na szczęście tego dnia obyło się bez ulewy, a my uzbrojeni w kurtki przeciwdeszczowe mogliśmy cieszyć się świetnymi koncertami.

Zaczęliśmy od jednego z najciekawszych obecnie polskich zespołów rockowych – Izzy and The Black Trees. Drapieżne gitarowe riffy, charakterystyczny, mocny wokal i masa energii buchająca ze sceny. A to wszystko zagrane na znanych nam patentach tuz rocka alternatywnego, którego tak w naszej redakcji kochamy. Jakby tego nam było mało, to na sam koniec mogliśmy drugi rok z rzędu na OFFie, usłyszeć „I wanna be your dog” The Stooges. Iggy’ego Popa nigdy dość, szczególnie w tak udanym wydaniu. Kolejny koncert na Scenie Eksperymentalnej to już klasyczna magia katowickiego festiwalu. The Staples Jr. Singers łączący kilka pokoleń muzyków z Mississippi wyruszyli w swoją pierwszą europejską trasę pięćdziesiąt lat po wydaniu pierwszego i jedynego albumu. Blues, gospel, soul i przede wszystkim niesamowita pasja, która z dekady na dekadę, zamiast gasnąć, dalej rozpala religijne serca muzyków.

off festival 2023
off festival 2023

Wychodząc z koncertu weteranów, przeszliśmy na Scene Leśną sprawdzić jak radzą sobie debiutanci z Gurriers, których muzyka i ekspresja przywołuje na myśl postpunkowców z Idles czy Viagra Boys. Jeden z zespołów, których dalsze poczynania na pewno warto śledzić. Podobnie jak Nation of Language, którzy zafundowali nam nostalgiczną podróż do lat 80. o nazwie „new romantic”, czerpiąc garściami z dorobku Talk Talk, The Smiths czy Ultravox. Z pewnością muzyka Amerykanów nie porwałaby nas aż tak, gdyby nie przeżywający całym sobą wokalista zespołu, przelewający na publiczność swoją twórczość. Nie był to jednak koniec sobotnich pozytywnych zaskoczeń. Choć zakładaliśmy, że Spiritualized może być tylko przystawką przed Slowdive, brytyjski zespół dość szybko wyprowadził nas z błędu. Muzycy pozwolili nam odpłynąć w muzyczną otchłań, wciąż jednak zwartą i ubraną w melodyjną britpopową otoczkę, dzięki czemu pomimo odlotu wciąż mogliśmy w pełni poczuć to co najważniejsze, czyli po prostu dobre kompozycje. Wszystko to sprawiło, że koncert Spiritualized był jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszym, występem tegorocznej edycji OFF Festivalu.

Po kilku tak wielkich, pozytywnych zaskoczeniach czas było odkryć największą, choć już po części rozwiązaną przed koncertem, zagadkę tego OFFa. Szumnie zapowiadany projekt Udary grający debiutancki album The Strokes „Is this it” okazał się przeciętnym koncertem, który z perspektywy czasu będziemy raczej traktować jako ciekawostkę, a nie legendarne wydarzenie. Dobrze było posłuchać na scenie utwory The Strokes, które tak często leciały w naszych słuchawkach przez te wszystkie lata, szkoda tylko, że dostaliśmy jedynie odegrany album 1:1, bo skład zespołu, z Dawidem Podsiadło na czele, miał potencjał, aby było to czymś więcej.

Na szczęście sobotę kończyliśmy bez jakichkolwiek zastrzeżeń po znakomitym koncercie Slowdive. Był to jeden z tych występów, na którym zaburza się poczucie czasu i wchłania całym sobą fale dźwiękowe płynące ze sceny. Muzycy czarowali nas spokojnymi partiami naznaczonymi delikatnym głosem wokalistyki Rachel Goswell, aby za chwilę zwalić nas z nóg potężną ścianą dźwięku. Niebywałe było poczuć tak mocne uderzenia gitar, wyrywające z błogiego nastroju, skrzętnie budowanego przez Brytyjczyków.

Na zakończenie warto dodać, że bogowie koncertowi, mimo wszechobecnych prognoz, postanowili tego dnia oszczędzić nas i tylko postraszyć deszczem, czym zaskoczeni byli nawet muzycy Slowdive.

off festival 2023
off festival 2023

Po tak udanym dniu nie mieliśmy już żadnych oczekiwań, a dostaliśmy kolejne zaskoczenia. Rozpoczęliśmy od kilku koncertów polskich wykonawców. Jazzmani z Nene Heroine łączący rockowe zagrywki z siłą saksofonu, Trupa Trupa grający w całości swój przełomowy album „Headache” oraz nabierająca coraz więcej koncertowej ogłady Daria ze Śląska. Sprawdziliśmy jak radzi sobie mieszanka post-punku, new wave i popowych melodii w postaci Ekkstacy, by następnie stanąć wśród jednej z najcichszych publiczności w skupieniu wsłuchującej się w każdy zagrany dźwięk przez Hanie Rani. Było to wręcz mistyczne przeżycie patrzeć, jak polska artystka jest w stanie zaczarować festiwalową publiczność, która była w stanie w całości poświęcić się podziwianiu kunsztu kompozytorki.

Kolejne dwa koncerty to prawdziwy emocjonalny rollercoaster. Można było spodziewać się po muzyce Tamino, jednego z czołowych bardów młodego pokolenia, że dostaniemy raczej wyważony występ z kojącym wokalem z gitarą akustyczną w tle. Jednak od początku czuć było, że coś wisi w powietrzu i ta teoretycznie pasująca do muzyki Tamino wstrzemięźliwość sceniczna, nie do końca musi być tylko artystyczną pozą. Artysta zdradził publiczności zgromadzonej pod Sceną Leśną, że przed koncertem dowiedział się o śmierci swojego przyjaciela i sam nie był pewny, czy będzie w stanie w ogóle wyjść na scenę. Po tych słowach zapanowała atmosfera smutku, ale też podziwu dla muzyka, że był w stanie wystąpić na festiwalu. Po tym jednym z najsmutniejszych koncertów, na jakich dane nam było się pojawić, przenieśliśmy się do kompletnie odmiennego świata i najlepszej festiwalowej imprezy. Confidence Man czerpie garściami z muzyki tanecznej lat 90., łącząc bezwstydne popowe melodie z indie electro. A na scenie już pełne szaleństwo. Choreografie, gołe klaty, wygibasy i oblewanie szampanem. Granica między kiczem a artyzmem była tu bardzo cienka, ale muszę przyznać, że chyba nigdy tak dobrze nie bawiłem się na koncercie. Jeśli KwP zrobi kiedyś swój festiwal, wiecie kogo, możecie się spodziewać na zamknięcie głównej sceny.

off festival 2023
off festival 2023

Nasze ostatnie dwa koncerty podczas festiwalu to już czysta, alternatywna uczta. Panda Bear & Sonic Boom wlali w nas swoje kolorowe, psychodeliczne dźwięki pozwalając odciąć się od całego świata, a King Krule wrzucił podczas swojego koncertu, dodatkowy bieg, dzięki czemu jego kompozycje i wokal nabrały jeszcze więcej mocy, a sam występ potrafił zrobić wrażenie. Czy był to jednak występ godny headlinera? Tutaj nie jesteśmy przekonani, ale na pewno był to wartościowy występ.

Mimo słabszego piątku OFF Festival 2023 po raz kolejny porwał nas swoją różnorodnością i zaprezentował nam kilka perełek i niespodzianek. Dobrze widzieć, że gdy na polskiej scenie festiwalowej tak dużo imprez ma przeróżne kłopoty, OFF stoi twardo i nie zamierza nigdzie się ruszać. My natomiast z pewnością wyruszymy w przyszłym roku ponownie do Katowic, bo takiego wydarzenia jak to, ciężko znaleźć gdzieś indziej.

Autor: Grzegorz Słoka

Posłuchaj na Spotify

Obejrzyj na YouTube

Zobacz także:

Szukasz czegoś konkretnego?
Skorzystaj z naszej wyszukiwarki!