Madrugada – Warszawa 2022 – relacja

madrugada warszawa

Wykonują amerykańską odmianę rocka alternatywnego, ale są z Norwegii. Kto? Oczywiście Madrugada! Grupa ma w Polsce wierne grono fanów, więc nie dziwi, że koncert w warszawskim klubie NIEBO został wyprzedany. Sold out cieszy, zwłaszcza że jesteśmy chwilę po pandemii i w trakcie agresji Rosji na Ukrainę. Dobrze, że ludzie poszukują chwili wytchnienia w muzyce. Sam koncert? Powiem, że bardzo dobry, a przecież dzień wcześniej byłem na The War on Drugs – poprzeczka była więc zawieszona wysoko.

madrugada warszawa2

Zespół potrzebował chwili, by się rozkręcić. Nie wiem, czy pomysł, aby rozpoczynać sztukę od „Nobody Love You Like I Do” się do końca sprawdził. Moim skromnym zdaniem to najlepsza kompozycja ostatnich miesięcy (jako singiel ukazała się jeszcze w 2021 roku), mogłaby więc spokojnie posłużyć jako utwór podczas bisu. To jednakże drobny mankament, świadczący o tym, że tego wieczora prawie do niczego nie można było się przyczepić. Osobne słowa uznania należą się wokaliście Sivertowi Høyemowi, który doskonale wyczuł polską, spragnioną koncertów publiczność.
Słowo „madrugada” w językach używanych na Półwyspie Iberyjskim oznacza świt. Ciekawie koreluje to zarówno ze studyjną iteracją zespołu – zazwyczaj dość mroczną – jak i z wydaniem koncertowym, gdzie misterium przeplata się z mocą. Bo osób obecnych w NIEBIE nie trzeba przekonywać już, że Madrugada zyskuje moc „na żywo” – zdecydowanie bardziej drapieżnie wypadły gitarowe solówki.
No dobrze, a jak prezentował się repertuar? Na pierwszy rzut oka widać, że to trasa promująca nowy – niezwykle udany! – album „Chimes at Midnight”. Zagrano osiem z dwunastu numerów, ale nie miałbym nic przeciwko, gdyby wybrzmiały wszystkie. Bardzo na plus „Dreams at Midnight” – to piękna kompozycja.

madrugada warszawa

Na szczęście Madrugada ma jeszcze inne krążki takie, jak debiut „Industrial Silence” (zagrali m.in. „Electric” i „Salt”) oraz Grit (oczekiwane przez wszystkich „Majesty”). Utwór „Only When You’re Gone” zadedykowany został natomiast zmarłemu Markowi Laneganowi. Echa muzyki grunge są wszak mocno obecne w twórczości Madrugady. Nie zabrakło też wspomnienia o toczącej się wojnie, o heroicznej postawie Ukraińców i o Polakach, którzy solidarnie pomagają potrzebującym uchodźcom. Norwescy muzycy odnieśli się do rosyjskiej agresji, szanuję ich przez to jeszcze bardziej.

Bardzo dobry koncert, który sprawił, że mam ochotę na więcej dźwięków od Madrugady, jak i więcej muzyki na żywo. Na szczęście przed nami już pierwszy normalny sezon koncertowy od baaardzo dawna!

Zobacz także:

Szukasz czegoś konkretnego?
Skorzystaj z naszej wyszukiwarki!