„Boys in the Better Land”, czyli od małej sceny po headlinera – historia Fontaines D.C. na OFFie

fontaines dc off festival
Fontaines D.C. na OFF Festivalu w 2018 roku

Za takie historie kochamy gitarowe granie. Bo takie historie wciąż, po zagraniu wszystkich piosenek świata, pomagają budować mit rockowych kapel. Mit, który ten gatunek uformował i ukształtował, a razem z nim nas – pokolenia słuchaczy, dla których dwóch gitarzystów, perkusista i lider na przodzie sceny dalej potrafią zdefiniować muzyczne pragnienia. Fontaines D.C. jak mało kto w ostatnich latach, na fali popularności odrodzenia się mody na post-punkowe reminiscencje, wrósł w świadomość fanów, którzy zarówno poszukiwali, jak i dali się odnaleźć temu świeżemu spojrzeniu Irlandczyków na dobrze znane i ograne schematy. Na scenie są już jedenaście lat, od wydania ich debiutanckiego krążka „Dogrel” minęło w tym roku sześć lat. To mało i dużo. W przemyśle muzycznym wydawałoby się wieczność. Na świecie między tymi datami wydarzyło się wszystko. I wszystko się zmieniło. 

Zmieniali się też oni, z każdą płytą dojrzalsi, pełniejsi, coraz bardziej świadomi – swojej siły i wielkości, którą osiągnęli, zostawiając w tyle kolegów z popularnego na przełomie lat dwudziestych brexitcore’u, którzy też znaleźli swoje miejsce w muzycznym krajobrazie niepewnego czasu, w którym przyszło nam żyć. Jednak to ekipa z Dublina w błyskawicznym – jak na współczesne warunki – tempie przeskoczyła z przepełnionych, dusznych klubów do statusu headlinera największych festiwali, wyprzedając każdy koncert w coraz większych przestrzeniach. Mało powiedzieć, że na początku lipca tego roku Fontaines D.C. dali swój największy solowy koncert w historii i zagrali dla 45 tysięcy fanów w Finsbury Park w Londynie. Na tym tle sprawny booking na tegoroczną edycję OFF Festivalu wydaje się być łutem szczęścia – być może ostatni raz będziemy mogli oglądać rosnący wciąż na sile zespół w takim anturażu.

A przecież wszystko zaczęło się właśnie tam – w katowickiej Dolinie Trzech Stawów, zaledwie siedem lat temu. Wydawałoby się, w tym pędzącym na złamanie karku świecie, chwila. A te siedem festiwalowych sierpni to prawdziwy pomost do wielkiej kariery, która swe początki miała również u nas – na scenie Trójki OFF Festivalu podczas trzynastej edycji imprezy w 2018 roku.

Kto pamięta poniedziałkowe wieczory z „Aksamitem” w radiowej Trójce, powinien niezwłocznie pomyśleć o kontrolnych badaniach przesiewowych. Właśnie tam, w audycji Anny Gacek, 4 czerwca 2018 roku Fontaines D.C. zostali ogłoszeni jako jeden z wykonawców ówczesnej edycji OFF Festivalu. Bez szumu, bez iskier – na sam koniec, na samo zamknięcie lineupu, gdzieś pomiędzy Kapelą ze Wsi Warszawa i Muchami, raczej na końcu stawki, niepozorni, nikomu przecież jeszcze nieznani. „Kwintet z Dublina, który gdzie się pojawi, tam budzi sensację swoim łobuzerskim punk’n’rollem. Nie mają jeszcze na koncie płyty, ale single i sesja wideo dla KEXP sprawiły, że Irlandczycy są obecnie jedną z najbardziej poszukiwanych festiwalowych atrakcji sezonu” – tak przeczytać mogliśmy w festiwalowej zapowiedzi, która mimo tego, że już rozbudzała apetyt, nie zwiastowała jeszcze narodzin czegoś wielkiego, co miało stać się pierwszego dnia festiwalu – w piątek 3 sierpnia. 

fontaines dc off festival 2018
ogłoszenia Fontaines D.C. na OFFie

Z tego właśnie powodu wielu fanów zwyczajnie przegapić mogła występ Irlandczyków, udając się na inny koncert. Tym bardziej, że zagrali oni w czasie występu headlinerki pierwszego dnia imprezy. I choć po latach fani są zgodni – M.I.A. dała koncert fatalny – to trudno nie zajrzeć, choćby z czystej ciekawości, pod Main Stage jak zaprezentuje się główna gwiazda danego dnia. W tym samym czasie na scenie pod kuratorium radiowej Trójki działy się rzeczy niezwykłe, co wielu po latach gromko okrzyknęło nie tylko koncertem edycji, co jednym z największych pozytywnych zaskoczeń w historii OFF-a. Tuż po zakończeniu edycji organizatorzy wydarzenia sami piali z zachwytu w swoich mediach społecznościowych: „Przyznajcie, że koncert Fontaines D.C. był co najmniej niezapomniany. Alternatywne brzmienia, świetny głos wokalisty i aparycja całego zespołu, a do tego bis, który zagrali dla OFF-owej publiczności”. Przyjrzyjmy się jeszcze innym relacjom z tego koncertu:

Było wszystko to, czego zabrakło innym, rokrocznie prezentowanym offowej publiczności, młodym i anglojęzycznym punkowym zespołom. Luźna, by nie powiedzieć slackerska anthemiczność, nieskomplikowane riffy, generyczna perka, Johnny Marr z second handu, rock and roll Lee Maversa oraz frontman, który nie stara się za wszelką cenę skraść całego show (kazus choćby IDLES), wychodząc przy tym – niestety – na ultra-buca (kazus choćby IDLES). Kilka odjazdów w stronę „krautowego transu” w skórzanej kurtce, ale zawsze z melodią wypisaną na czole” – tak pisał Witold Tyczka na łamach Porcysa.

zdjęcie z koncertu Fontaines D.C. na OFFie w 2018 roku
źr. podrozemuzyczne.pl

Wokalista poruszał się na scenie jak dzikie zwierzę zamknięte w klatce. Może za dużo było w tym maniery Iana Curtisa, zwłaszcza w sposobie trzymania statywu” – pisał jeden z fanów na facebook’owym profilu OFF-a. Z kolei Sylwester Zarębski z Podróży Muzycznych (pozdrawiamy!) szybko zwiastował ekipie z Dublina świetlaną przyszłość: „Wokal taki od niechcenia, ale nie brakowało instrumentalnej energii! Panowie na gitarach dali czadu, a w pamięci tkwi moment, gdy obaj równocześnie skoczyli na boczne kolumny przed sceną. Jest w tej formacji duży potencjał (może czasami przydałoby się jeszcze więcej kompozytorskiej nonszalancji) i jeśli tylko dobrze pokierują swoją karierą to będziemy mogli niedługo opowiadać, że OFF stał się jedną z ich pierwszych trampolin do sukcesu”.

Nic dodać nic ująć. Tamten koncert na scenie Trójki był punktem zwrotnym – zarówno dla publiczności, która odkryła nowy, świeży głos w rockowym świecie, jak i dla samych muzyków, którzy niecały rok później wydali swój przełomowy debiut „Dogrel”, zdobywając uznanie krytyków i fanów na całym świecie.

W sierpniu 2018 roku mało kto przypuszczał, że ten niepozorny, irlandzki zespół grający na jednej z mniejszych scen katowickiego OFF Festivalu stanie się jednym z najważniejszych głosów współczesnego post-punka. Fontaines D.C. – wtedy jeszcze na początku swojej drogi – dali występ, który dla wielu uczestników festiwalu okazał się muzycznym objawieniem. Surowa energia, poetyckie teksty i charyzma Griana Chattena przyciągnęły tłum większy, niż można było się spodziewać po debiutantach. Od tego czasu zespół wspiął się na szczyty alternatywnej sceny.

Na szybki powrót do naszego kraju długo czekać nie musieliśmy. Już w styczniu 2019 roku Fontaines D.C. powrócili na dwa koncerty nad Wisłą – zagrali w warszawskim Pogłosie i krakowski Klubie Re, czyli dalej małe sceny, ale do przodu, wartko i z podniesionym czołem. „W sierpniu 2018 roku ich koncert zachwycił tysiące fanów zebranych w namiocie Trójki katowickiego festiwalu i zgodnie przez wielu uczestników został uznany odkryciem tamtej edycji” – przeczytać można było w zapowiedzi koncertów, na które bilety kosztowały 40 zł. W 2022 roku chłopaki powrócili już do Proximy z trzecim albumem „Skinty Fia” i byli już w zupełnie innym miejscu. W 2024 roku zagrali już dwa solowe koncerty w warszawskiej Stodole i poznańskiej Tamie, prezentując się w pełnej krasie i na pełnym gazie.

fontaines dc poznań tama 2024
Fontaines D.C. podczas ostatniego koncertu w Poznaniu

Teraz znów powracają na OFF-a, tym razem w roli headlinera, którego siedem lat temu przebili, zagłuszyli i zmietli ze sceny. „But I’m gonna be big” śpiewali na pierwszej piosence swojego debiutanckiego krążka i cholera, mieli rację. I właśnie dlatego ich powrót na OFF Festival w 2025 roku ma w sobie coś symbolicznego. Po siedmiu latach wracają w to samo miejsce, tam gdzie również zaczęła się ich przygoda z polską publicznością – tym razem nie jako ciekawostka z obfitego programu, ale jako headliner, gwiazda jednego z najważniejszych festiwali alternatywnych w tej części Europy.

To nie tylko triumf zespołu, ale i piękna klamra dla fanów – zarówno tych, którzy widzieli ich wtedy, na małej scenie, jak i tych, którzy dopiero teraz będą mieli okazję doświadczyć ich na żywo. 

Ich powrót na katowicką scenę to nie tylko koncert. To moment, który pokazuje, jak daleko można zajść z autentycznością, pasją i wiernością własnej wizji. Nie przegapcie tego – bo takie historie nie zdarzają się często. I tym razem, zamiast stać gdzieś z tyłu, lepiej być pod samą sceną. Razem z nami!

Autor: Kuba Banaszewski

Fontaines D.C. jako headliner OFF Festivalu

Zobacz także:

Szukasz czegoś konkretnego?
Skorzystaj z naszej wyszukiwarki!