Billie Eilish w Krakowie, czyli jak zbudować intymne show – relacja

billie eilish kraków tauron arena 2025

Billie Eilish – Kraków, Tauron Arena (5.06.2025r.) org. Live Nation

Dwa koncerty Billie Eilish w Tauron Arenie już od momentu ogłoszenia budziły ogromne poruszenie. W końcu mówimy o jednej z największych obecnie artystek młodego pokolenia i dopiero jej pierwszej wizycie w Polsce, gdzie fani i fanki byli niesamowicie spragnieni jej obecności, w końcu Billie buduje swoją karierę już od 10 lat, z roku na rok powiększając grono odbiorców.

Czy były to koncerty o największym zainteresowaniu w tym roku dorównującym zeszłorocznej wizycie Taylor Swift? Być może. Patrząc na liczbę osób szukających jeszcze biletów, możemy założyć, że zamiast dwóch Tauron Aren, Billie spokojnie mogłaby wyprzedać dwa Stadiony Narodowe.

Amerykanka od początku była inna. Bardziej intymna, schowana, delikatna i mocno poszukująca swojego Ja, a co za tym idzie też oryginalna. Mimo tego, że od najmłodszych lat musi mierzyć się z wielką presją i swoim sukcesem, podąża swoją ścieżką i widać to też po jej koncertach.

Billie nie należy też do tych artystek pop, które szukają prowokacji, sprzedają muzykę swoim ciałem czy kopiują od innych to, co już znane. Ogromna popularność, której doświadcza od nastoletnich lat nie sprawiła, że “zeszła na złą ścieżkę”, a wręcz przeciwnie. Z roku na rok widzimy jej dojrzalszą i bardziej świadomą wersję.

Choć dalej poruszamy się wśród mainstreamowej muzyki, gdzie największe gwiazdy stawiają podczas swoich koncertów na efektowne widowiska, to Billie Eilish potrafi w tym wszystkim sprawić, że przygotowane przez nią show, dalej interesuje, łapie i daje rozrywkę, ale jednocześnie potrafi dostarczyć nam delikatność i łagodność, z którymi możemy ją kojarzyć.

billie eilish kraków tauron arena 2025
Billie EIlish

Jej muzyka to połączenie przebojowości i zabawy z wrażliwością i intymnością. I cały krakowski koncert był jedną, wielką mieszanką stylów z dodatkiem radości bijącej od samej artystki. A widać to było już od początkowego intro i “CHIHIRO”, kiedy to zobaczyliśmy po raz pierwszy Billie stojącą na wielkim, świecącym sześcianie pośrodku sceny, z uśmiechem wypisanym na twarzy po usłyszeniu niezwykle ciepłego przyjęcia ze strony publiczności.

Już od poczatku mogliśmy też posmakować tego, co dostaniemy od strony wizualnej. Multimedialna scena zbudowana z wielu ekranów, a do tego światła, lasery i ruchoma platforma, na której mieliśmy później jeszcze wielokrotnie zobaczyć artystkę górującą nad efektowną sceną. No właśnie, sama oprawa pokazywała, że możemy spodziewać się wielu atrakcji, ale odpowiednio zbudowana, z zespołem schowanym nieco poniżej podstawowego poziomu, pozwalała zachować bliskość z samą Amerykanką, która dzięki takiemu zabiegowi stwarzała wrażenie ciągłego kontaktu z publicznością, gdziekolwiek właśnie by nie przeszła.

A widać było, że radosna Billie była tam dla fanów. Uśmiechała się, biegała od jednej strony do drugiej, zbijała piątki i jakimś cudem cały czas była przy nas, nawet odlatując kilkukrotnie na wysokość drugiego piętra. I nie był to jedyny element, który sprawił, że mimo efektownych zabiegów, ten koncert dalej utrzymywał dość sporą dawkę bliskości, ale o tym jeszcze za chwilę.

billie eilish kraków tauron arena 2025
uśmiechnięta Billie Eilish podczas koncertu w Polsce

Jej muzyka to połączenie przebojowości i zabawy z wrażliwością i właśnie wspomnianą już intymnością. I cały krakowski koncert był jedną, wielką mieszanką stylów, która moim zdaniem, została tu dostarczona w idealnych proporcjach.

Już drugie “Lunch” pokazało przebojową moc muzyki Billie i to, że ten koncert ma też dostarczyć fanom spore dawki pozytywnej energii. Od razu mogliśmy zobaczyć Amerykankę w swoim żywiole nakręcającą publiczność do zabawy, wykorzystując przy tym wszystkie możliwości sceny 360 i przestrzeni, którą miała tylko dla siebie. 

Kolejne skrócone “NDA” i bujające “Therefore I Am” jeszcze mnie nie porwały, ale Billie już szykowała się do pokazania swojej delikatnej i wrażliwej strony, z którą wielu może ją kojarzyć. Balladowe “Wildflower” odśpiewane przy rozświetlonej latarkami Tauron Arenie wprowadziło magiczny klimat, który został jeszcze podbity przy “when the party’s over”, gdzie Eilish siedząca na środku sceny w kompletnej ciszy, co nie było takie łatwe patrząc nawet na drugi krakowski koncert, budowała utwór dokładając zapętlone ścieżki swojego delikatnego wokalu, który tworzył marzycielską otoczkę, ponownie zbliżając nas z artystką.

billie eilish w krakowie 2025
Billie Eilish w Krakowie

“The Diner” brzmiało jak wyjście z tego snu, gdzie jeszcze lekko nieświadomi wracamy do rzeczywistości, a “ilomilo” jak zapowiedź kolejnej przygody, którą było singlowe “bad guy”, kiedy wróciliśmy do zabawy. Tym razem mogliśmy zajrzeć dokładniej co się dzieje wewnątrz sceny, dzięki Billie przechadzającej się z małą kamerą, która pozwoliła przyjrzeć się bliżej grającemu zespołowi, ale też sprawiła, że publiczność mogła zobaczyć siebie na ekranach, co jeszcze potęgowało uczucie jedności. 

Wszystko co słyszeliśmy było otulone ciepłem bijącym od muzyków, dzięki czemu utwory te dobrze współgrały z głosem Billie, dodając więcej niuansów do nowoczesnego brzmienia jej muzyki, przez co wszystko brzmiało po prostu jeszcze lepiej.

Podczas kolejnego “The Greatest” czas przyszedł na pokazanie pełni umiejętności wokalnych Billie. Stopniowo budowany klimat, wraz z każdym kolejnym centymetrem oddalającej się od sceny artystki zmierzającej na platformie do góry, przybliżał nas do epickiego finału, kiedy to Amerykanka z pełną siłą mogła wykrzyczeć manifest swojej wielkości. To był też moment, który powinien pozbawić wszelkich wątpliwości co do talentu wokalistki.

billie eilish kraków tauron arena 2025
Billie Eilish podczas koncertu w Tuaron Arenie

Po epickiej podróży czas przyszedł na kolejne wyciszenie w akustycznej sekcji złożonej z “Your Power”, “SKINNY” oraz “Hailey’s Comet”, kiedy to grająca na gitarze Billie znowu przeszła do delikatnej wersji, śpiewając razem ze swoim chórkiem.

Po chwili wyciszenia przeszliśmy do najbardziej zabawowego etapu koncertu, gdzie najmocniej mogliśmy też poczuć możliwości przygotowanej oprawy. “Bury a friend” rozruszało publikę, “Oxytocin” zajął nas efektami i pozwolił Billie zniknąć z głównej sceny i pokazać się na drugiej platformie ustawionej przy trybunach. Zielony kolor, lasery i Charli XCX na ekranie zwiastowało tylko jedno – największą imprezę przy “Guess”, podczas któryego Tauron Arena zamieniła się w największy klub na świecie. Taniec zamieniliśmy na bujanie się do “Everything I Wanted” i “BLUE”, które Billie wykorzystała do przejścia się wśród publiczności i zbicie piątek z fanami czekającymi na taki moment pewnie latami.

billie eilish kraków tauron arena 2025
oprawa koncertu Billie EIlish w Krakowie

“Lovely” i “Ocean Eyes” z Eilish grającą na klawiszach dało nam wytchnąć i ponownie odpłynąć w marzycielski świat, tak obecny w twórczości artystki. Szczególnie wyjątkowo zabrzmiał tu utwór, który pozwolił Amerykance wypłynąć na szerokie wody, co miało swoje odzwierciedlenie w oprawie zbudowanej na morskich falach otaczających Billie.

“L’AMOUR DE MA VIE” przeszło od popowej ballady do tanecznej wyprawy przez synthową dyskotekę, a my po raz kolejny dostaliśmy zaproszenie do zabawy i podziwiania oprawy tego koncertu, która mieniła się w złotych barwach. “What Was I Made For” ostatni raz pozwoliło poczuć nam kruchość jej muzyki ponownie zbliżając nas do siebie. “Happier Than Ever” to z kolei rockowa petarda okraszona pirotechniką pokazującą bardziej drapieżną stronę artystki. 

Kończące “Birds of a feather” to utwór chyba najlepiej pokazujący charakter i muzykę Billie. Przebojowy, ale i delikatny. Rozrywkowy, ale też i z dużą dozą wrażliwości. Był to już ostatni utwór, a Amerykanka postanowiła zostawić nas wszystkich w błogim stanie.

Jedynym mankament, jaki mogę znaleźć, to głośność wokalu, który gubił się momentami w krzykach i wspólnych śpiewach krakowskiej publiczności. Wiem jaki fandom ma Billie, wiedziałem jak to może wyglądać i to, że fani artystki wolą w taki sposób przeżywać koncert i wyrażać swoje emocje. A skoro ja to wiem, to powinni też to wiedzieć nagłośnieniowcy i podkręcić wokal ile się tylko da, bo po wszelkich komentarzach po koncercie, wiem, że fani raczej nie planują tego zaprzestać.

Billie Eilish, mimo młodego wieku, zdążyła już znaleźć złoty środek podczas planowania swoich koncertów. Fani nie mieli prawa się nudzić, dzięki bardzo dobrej proporcji efektów, zabawy, emocji i spokojniejszych fragmentów, a sama artystka mogła pokazać swoją wrażliwą, ale też przebojową stronę. Intymność łączyła się z rozmachem dając nam idealnie wyważony koncert.

billie eilish kraków tauron arena 2025
Billie Eilish i jej show w Tauron Arenie

I nie zapominajmy jeszcze o Tomie Odellu, który wystąpił ze swoim 40-minutowym setem przed Amerykanką. “Grow Old With Me”, “Can’t Pretend”, “Black Friday” czy będące największych jego hitem do tej pory, “Another Love” pokazały niezwykły potencjał tkwiący w Brytyjczyku i jego muzyce. Ujmujący wokal, podlany przejmującą dawką smutku ukrytego w jego twórczości i ekspresja, z którą Tom potrafi przekazać emocje, sprawiły, że Odell pozostawił po sobie tylko i wyłącznie dobre wrażenie. A już w listopadzie będzie można go dorwać, również w Tauron Arenie, ale już na pełnoprawnym, solowym koncercie. Myślę, że tym występem kupił sobie sporo nowych fanów.

 

Autor: Grzegorz Słoka

tom odell kraków tauron arena 2025
Tom Odell zagrał przed Billie Eilish w Krakowie
Billie Eilish Setlist TAURON Arena Kraków, Kraków, Poland 2025, HIT ME HARD AND SOFT
Tom Odell Setlist TAURON Arena Kraków, Kraków, Poland 2025

Zobacz także:

Szukasz czegoś konkretnego?
Skorzystaj z naszej wyszukiwarki!