Tina Turner

koncerty w Polsce

Ile razy Tina Turner zagrała w Polsce?

4

Lista koncertów Tiny Turner w Polsce

15.08.2000r.

Tina Turner - Sopot, Hipodrom

23.08.1996r.

Tina Turner - Warszawa, Stadion Gwardii

4.12.1981r.

Tina Turner - Warszawa, Torwar

3.12.1981r.

Tina Turner - Katowice, Spodek

Koncerty Tiny Turner w Polsce

Porozmawiajmy o najsłynniejszej nestorce muzyki popularnej i niekwestionowanej królowej rock and rolla – Tinie Turner i przypomnijmy jej trzy wyjątkowe wizyty w naszym kraju.

Pierwsza wizyta w Polsce Tiny  Turner na początku lat 80

Tina Turner po raz pierwszy odwiedziła nasz kraj w grudniu 1981 roku – momencie w polskiej historii, który kojarzy się ze wszystkim, tylko nie ze scenicznym blichtrem i przepychem. I choć artystka w tym czasie miała już status kultowej wokalistki, to na jej wielki comeback trzeba było jeszcze poczekać trzy lata, do wydania przełomowego i ultraprzebojowego krążka „Private Dancer”. Nie przeszkadzało to jednak Tinie na stworzenie wokół polskich koncertów atmosfery widowiska, wszak wizyty zagranicznych artystów wciąż należały w szarej polskiej codzienności do niezwykłej rzadkości. A sama artystka, po kruchych latach odbudowywania resztek swojej dawnej sławy po rozstaniu
z byłym scenicznym i życiowym partnerem Ike’m Turnerem, na początku nowej dekady pięła się tylko do góry.

Mało powiedzieć, że polskie koncerty w grudniu 1981 roku poprzedziły przełomowe dla jej kariery wydarzenia – występ z Rodem Stewartem w kultowym „Saturday Night Live” w październiku tego roku i rola supportu na amerykańskiej trasie The Rolling Stones miesiąc później – które znów otworzyły jej drogę na szczyt. I choć artystka znów była na fali wznoszącej, udało się ją ściągnąć do Polski, gdzie zagrała wtedy za symboliczną stawkę. Jak wspominał Andrzej Marzec, jeden z organizatorów koncertów Tiny Turner w Polsce w rozmowie z PAP: „Te występy odbyły się za bilety lotnicze dla niej i jej kilkuosobowego zespołu, które stanowiły jakąś wartość w dewizach. Wydaje mi się że wszystko było w barterze. Chyba już nic nie trzeba było dopłacać a jeśli cokolwiek, to bardzo niewiele”. Nie do oszacowania była za to wartość tego, jak wiele kolorytu do szarej codzienności i trudnej sytuacji w kraju wniosły energetyczne koncerty artystki tym, którym udało się je zobaczyć na żywo.
„Tina Turner przypomniała Polakom, czym jest dobre życie” – tak brzmiał tytuł artykułu z epoki, relacjonującego wschodnioeuropejską część trasy Tiny, która kolejno 3 i 4 grudnia, wystąpiła w katowickim Spodku i na warszawskim Torwarze. Przypomnijmy, dokładnie 10 dni później w całej Polsce wprowadzono stan wojenny. Koncerty Tiny były więc ostatnim powiewem nadziei i wolności przed powrotem mroku i niepewności.

We wspomnianym artykule amerykańskiej dziennikarki Ruth E. Gruber czytamy dalej tak:
„Amerykańska gwiazda Tina Turner wkroczyła w zeszłym tygodniu do miasta i dzięki mocnemu rockowi i spektakularnie skąpym kostiumom sprawiła, że polska publiczność chwilowo zapomniała o strajkach, niedoborach i kryzysach.”

Jej czwartkowy występ zbiegł się w czasie ze strajkiem ostrzegawczym związku zawodowego „Solidarność”, ale w przepastnej warszawskiej hali sportowej przypomniała 6-tysięcznemu tłumowi, na czym polega dobre życie i splendor.
Na konferencji prasowej przed koncertem Turner stwierdziła, że nie ma pojęcia o tym, co dzieje się w Polsce. Ale jej brytyjski promotor, Bryan Miller, powiedział, że zarezerwował angaż pod koniec trasy koncertowej, która rozpoczęła się na Bliskim Wschodzie, aby odciążyć Polaków stojących w obliczu trudnej zimy.
„Przyjechała tutaj, aby się bawić, aby przynieść radość i szczęście” – powiedział Miller w jednym z wywiadów. „Przez godzinę, gdy jesteśmy na scenie, widzowie mogą poczuć się jak w innym świecie, mogą zapomnieć o problemach. Jeśli możemy to uczynić, to świetnie. A pieniądze w tym przypadku nie mają znaczenia”.
Miller, który specjalizuje się w sprowadzaniu zachodnich gwiazd do Europy Wschodniej i promował polskie trasy koncertowe takich artystów jak Boney M, Gloria Gaynor i Petula Clark, powiedział, że pobiera płatności częściowo w dolarach, a częściowo w niewymienialnych złotych. – Tym razem – powiedział – wziąłem większość honorarium w złotówkach, bo chciałem sprowadzić Tinę do Polski… Nie chciałem zaniedbywać Polaków z powodu ciężkich czasów”.

Niedobór mocnej waluty w Polsce drastycznie zmniejszył liczbę wizyt zagranicznych artystów. Coroczny sierpniowy międzynarodowy festiwal piosenki w Sopocie, który zwykle przyciąga najlepszych wykonawców z Zachodu, został w tym roku odwołany.
Koncerty Tiny Turner w Warszawie i Katowicach były pierwszymi koncertami wielkiej gwiazdy rocka od czasu festiwalu w Sopocie w sierpniu 1980 roku, który zbiegł się w czasie z wielkimi strajkami, które wyniosły „Solidarność” do rangi światowej. 

Tina Turner zachwyciła publiczność przez 90 minut takimi ulubionymi utworami, jak „River Deep and Mountain High”, „Acid Queen”, „Nutbush City Limits” i „Proud Mary”. Dała również odważne wersje hitów Rolling Stonesów i Roda Stewarta oraz oszałamiającą, powolną wersję hitu Beatlesów „Help”, który właśnie nagrała jako singiel.

Tańczyła ze swoim charakterystycznym szaleństwem w błyszczących, krótkich kostiumach, które obejmowały mini sukienkę bez pleców ze złotymi frędzlami i wydłużoną przepaskę na biodra ze złotymi skrzydłami. Nie sprawiła jednak, że polski kryzys zniknął całkowicie. W pewnym momencie koncertu Turner odrzuciła włosy do tyłu, podczepiła się do mikrofonu i warknęła: „Czego jeszcze chcecie?”. – „Jedzenia” – padła odpowiedź gdzieś z tyłu tłumu”.

Tina Turner na Stadionie Gwardii w Warszawie

Na długo wyczekiwany powrót artystki do naszego kraju przyszło polskim fanom czekać całe 15 lat, w czasie których wydarzyło się wszystko – zarówno w naszym kraju, jak i karierze Turner. Tina powróciła do Warszawy już jako prawdziwa gwiazda i jedna z największych na świecie weteranek sceny, i w świetnej formie dała koncert na Stadionie Gwardii 23 sierpnia 1996 roku. Promowała wtedy swój przedostatni album „Wildest Dreams” i zaprezentowała polskiej publiczności szereg swoich największych przebojów.

2000 rok i Tina Turner w Sopocie

Cztery lata później artystka w ramach tournée, które promowało jej album „Twenty Four Seven” z 1999 roku po raz ostatni zagrała w Polsce, na sopockim Hipodromie, gdzie olbrzymie show amerykańskiej gwiazdy oglądało ponad 60 tysięcy widzów. Trasa miała być pożegnaniem Tiny ze sceną, jednak jak wiemy Turner powróciła jeszcze na scenę niecałą dekadę później. Show z 15 sierpnia 2000 roku było ostatnim przystankiem na europejskiej części trasy, a sopocki tor wyścigów konnych przygotowany na przyjęcie dziesiątek tysięcy fanów szykował się na koncertowe wydarzenie roku. I z pewnością do dziś pozostaje jednym z najważniejszych muzycznych wydarzeń, które miały miejsce w naszym kraju. Olbrzymia scena z wysięgnikami i efektami świetlnymi była jedną z najnowocześniejszych w tamtym czasie, miała 100 metrów szerokości i 6 metrów wysokości, a 60-letnia wtedy wokalistka niczym prawdziwy wulkan energii zachwycała sceniczną formą i obok zagranych przy akompaniamencie 12-osobowego zespołu największych hitów, zaliczyła spektakularny taniec na jednym z elementów sceny.

Koniec kariery Tiny Turner

5 maja 2009 roku w Sheffield Tina Turner zagrała swój ostatni koncert w karierze, przechodząc na zasłużoną emeryturę i osiadła w Szwajcarii, gdzie 24 maja 2023 roku, po długiej chorobie, zmarła w wieku 83 lat. W jej niezwykle poruszającej historii,
pełnej upadków i jeszcze większych sukcesów, pragnienia zmiany i odwagi, by te najśmielsze marzenia przekuć we wspaniałą, trwającą dekady karierę, nigdy nie było miejsca na fałsz czy zmęczenie materiału. Tina na scenie była jak dynamit, bez względu na to, czy miała 40 czy 70 lat. Zawsze profesjonalna i do końca w wielkiej, godnej pozazdroszczenia formie. Nie tylko dawała popis jak dumnie i z klasą prowadzić swoją karierę, ale przez lata zrewolucjonizowała też występy na żywo, spajając taniec i rockowe widowisko z najwyższą muzyczną jakością, tworząc dzisiejszy standard stadionowego show. I zrobiła to nie mając za sobą nazwy żadnego wielkiego zespołu czy twórczego partnera – wszystko sygnowała swoim nazwiskiem. To kariera niepodobna do żadnej innej i dziś już zdaje się niemożliwa do powtórzenia. Dlatego Tina na zawsze pozostanie „simply the best”.

Szukasz czegoś konkretnego?
Skorzystaj z naszej wyszukiwarki!