Pierwszy raz Scorpions zagrali u nas w 1993 roku w Warszawie na Kortach Tenisowych Legii chwilę po wydaniu 12. studyjnego albumu „Face the Heat”, ale będąc dalej jeszcze na fali popularności „Crazy World”, które rozeszło się przecież w milionowych nakładach.
Na kolejny koncert Polacy musieli czekać aż siedem lat, ale z pewnością nie było to zwykłe wydarzenie. Druga połowa lat 90-tych raczej nie należała do Scorpions. Wcześniej grunge, a później rodzący się nu metal zepchnęły przedstawicieli klasycznego rockowego grania na drugi plan, ale trzeba powiedzieć, że niemieccy muzycy nie pomagali sobie kolejnymi albumami. Wydany w 1999 roku „Eye II Eye” to dalej dla mnie jedna z największych wpadek uznanych zespołów. Mimo tego na kolejnym koncercie Scorpions w Polsce, na Inwazji Mocy 2000 w Pobiedniku koło Krakowa, pojawiło się ponad 700 000 osób!
W kolejnych latach Scorpions już regularnie odwiedzali Polskę, ale na uwagę zasługuje na pewno rozstrzał frekwencyjny na ich koncertach. Po rekordowych tłumach w Pobiedniku grali później w Warszawie w Torwarze (2002r.) dla kilku tysięcy osób, by później przyciągnąć kilkunastotysięczny tłum w Ostrowie Wielkopolskim (2008r.) i poprawić to rok później w Gdańsku na Stoczni, gdzie wspólnie „Wind of Change” śpiewało ponoć 90 tysięcy ludzi. I dosłownie kilka miesięcy później w Zabrzu niemiecki zespół grał już „tylko” dla kilku tysięcy fanów.
Po kilku kolejnych wizytach Scorpions weszli już na poziom arenowy kolejno wyprzedając większość największych hal w Polsce, w międzyczasie zahaczając jeszcze o festiwalowy występ w Oświęcimiu.
Obecnie licznik zatrzymał się na 21 koncertach, a ostatni raz fani mogli zobaczyć Scorpions na PGE Narodowym podczas Warsaw Rocks.