To jest ogłoszenie ogłoszenia, w którym podamy zagadkę z artystami, których ogłosimy – o ogłoszeniach festiwali w Polsce

KOLEJNE OGŁOSZENIE

Jeśli chcielibyśmy wejść na rynek koncertowy jako organizator, to w przypadku pojedynczych koncertów musielibyśmy pamiętać, aby dać choćby jedną przedsprzedaż, ale można i ze cztery, a robiąc festiwal należałoby nie dawać pełnego line-upu od razu, zrobić kilka pul biletów i przede wszystkim – ogłaszać każde kolejne ogłoszenie.

Korzystając z okazji, OGŁASZAMY, że jest to pierwszy artykuł z serii felietonów podsumowujących ten rok, które będziemy publikować do końca grudnia.

Taka forma komunikacji stała się już w Polsce normą i już chyba nikogo nie dziwi sytuacja, w której kolejnym postem festiwalu na socialach nie jest grafika z zespołem, który został właśnie ogłoszony, a data, najczęściej kilka dni do przodu, zwiastująca dopiero nowe nowiny. Zarządzający marketingiem największych wydarzeń muzycznych nie chcą już tak po prostu wrzucać ogłoszenia, a cała komunikacja ma napędzać kolejne spekulacje i nakręcać podjarkę kolejnymi nazwami. Każda taka zapowiedź uruchamia przecież całą machinę od początku.

Portale i wszelkie konta muzyczne chcący dawać obserwującym najświeższe informacje z koncertowego świata od razu kopiują informacje przekazując ją dalej w świat, jednocześnie już planując kolejne posty, w których po głębokiej analizie kalendarzy, będzie można opublikować szeroki skład dostępnych w danym terminie nazw.

Żeby zaraz ktoś już nie sięgał po ten kamień leżący pod stopami, aby w nas rzucić – oczywiście, że sami też to robimy.

Po przekazaniu najnowszej nowiny rusza również pełnoskalowy atak komentarzy okraszonych wymarzonymi artystami, których fani chcieliby zobaczyć w Polsce. Często dużo z nich odpada na starcie ze względu na konflikt dat czy też samych możliwości organizatorów, ale przecież nie o to w tym chodzi. Z tych list prawdzi się pewnie tylko garstka, co rozczaruje część osób, w których obudziła się właśnie nadzieja na zobaczenie swojego idola. Cytując klasyka:

“Ale… że Dudka na mundial nie wzięli?”

Każda taka nazwa to przecież paliwo do algorytmów, które zamieniają prosty komunikat w medialną kulę śnieżną podbijając liczbę wzmianek o festiwalu, dzięki czemu marketingowcy mogą w łatwy sposób polepszyć swoje raporty i dotrzeć też po prostu do kolejnej grupy potencjalnych kupców karnetów. Bo koniec końców, o to w tym przecież chodzi.

W świecie kiedy to widoczność w sieci, czy też po prostu zasięgi, stały się towarem mocno pożądanym, każde takie zagranie potrafi dolać niemalże darmowego paliwa. Nie trzeba tu przecież zbytnio kombinować, wysilać się na jakieś wyjątkowe pomysły czy pisać ciekawego copy. Cyk data, trzymajcie się, tutaj kupcie sobie jeszcze karnet w ciemno, i lecimy. Zdarzają się też przypadki OFFa z Arturem Rojkiem odwiedzającym studio radiowe Trójki, w którym zdradza po kilka nowych nazw w wieczornych audycjach czy Jurka Owsiaka ogłaszającego uzupełnienie line-upu w “Zaraz będzie ciemno” w Antyradiu. Chociaż w przypadku tego drugiego w 2025 roku takie ogłoszenie było tylko jedno, na kilka tygodni przed festiwalem. Sami już trochę się przyzwyczailiśmy na nowo, że wtorki mogą być zarezerwowane dla offowych wieści.


I tak naprawdę czy coś w tym złego, że festiwale wykorzystują te mechanizmy? Na pewno niepocieszeni są ci, którzy woleli by zaplanować sobie wcześniej urlop i podróże, a znając pełne line-upy festiwali, mogliby decyzje podjąć znacznie szybciej. Takie zagrywki jednak zwiastują odsłonięcie tylko kilku nowych nazw, a nie pełnych line-upów i bawienie się z ludźmi w kotka i myszkę, co też może pchnąć potencjalnych chętnych w objęcia innych wydarzeń, o których wiadomo już znacznie więcej.

A są festiwale, które potrafią ogłosić całość za jednym razem. Już tradycją staje się oczekiwanie na ogłoszenie Primavery, która zazwyczaj pierwsza odkrywa karty, ukazując nam od razu pierwsze wskazówki, na kogo możemy liczyć w przyszłym roku. Glasto czy Hellfest też potrafią rzucić pełny plakat od ręki, ale trzeba też pamiętać, że niektóre festiwale o sprzedaż bać się nie muszą i słupki w raportach z wyświetleniami wcale nie muszą tu być tak istotne. Jednak wracając na nasze podwórko – czy z drugiej strony tak duża konkurencja na rynku nie powinna popchnąć organizatorów do złamania tego schematu i próby wyprzedzenia konkurencji szybszym rzuceniem plakatu?

Na pewno zrodziło to kolejny trend, który sprawdza się czasem lepiej, a czasem gorzej, ale na pewno wpisuje się w ogłoszenia ogłoszeń, dokładając do zabawy zagadki. Nie jest to oczywiście żadna nowość, ale na pewno mocniej wyczuwalny motyw ostatniego roku. Wspomniany już OFF zaczął się ostatnio bawić zniekształconymi okładkami płyt, a Bittersweet zamienił grę z komentującymi w swój znak rozpoznawczy, generując tymi postami naprawdę spore zasięgi. A niech tutaj najśmieszniejsze będzie to, że zapowiadając Gorillaz, przez przypadek stworzyli idealną zagadkę o Twenty One Pilots, którzy mieli być potwierdzenie dopiero przy kolejnym ogłoszeniu, a te dwadzieścia jeden zapalonych okien na pierwszej obrazku dotyczącym ekipy Damona Albarna, było kompletnie niezamierzone. Bittersweet wszedł na jeszcze wyższy poziom tworząc tajemniczy obraz, na którym było ukrytych pięciu artystów. Haczykiem było to, że mieli oni być ujawnieni dopiero w momencie pojawienia się wszystkich nazw w komentarzach pod postem. Odważnie? Na pewno. Chociaż poprzednie gry z użytkownikami pokazały im, że o aktywność w sekcji komentarzy nie powinni się bać, a nazwy te zostały dość szybko odgadnięte.

Natomiast każdy taki motyw da się przegrzać, co pokazał Łódź Summer Festival wrzucając codziennie przez ponad tydzień podpowiedzi do aż 10 różnych wykonawców. Pierwsze posty dotyczące Bastille nawet fajnie zagrały, ale po kilku dniach takich postów można było się zacząć gubić, a wiele osób, również my, dało sobie po prostu spokój ze zgadywaniem. I choć mogło to zmęczyć i koniec końców zabić część frajdy, to patrząc na liczbę interakcji na facebookowym profilu festiwalu, wydaje się, że więcej zainteresowania wzbudziły same podpowiedzi, niż posty z artystami. Pytanie tylko czy w ostatecznym rozrachunku nie chodzi jednak o przekazanie ludziom tych nazw, a nie zapowiedzi. Bo to w końcu informacje o tych, którzy mają stanąć na scenie, mogę rzeczywiście sprowadzić ludzi na to wydarzenie.

Zapowiedzi ogłoszeń i zagadki to tylko część medialnej gry, która ma pobudzić trochę użytkowników do aktywności i wygenerować dodatkowe wzmianki o festiwalu. A chcąc osiągnąć podobne zasięgi za pomocą płatnych reklam, pewnie by kosztowały niemałą fortunę. Dlatego nie ma co się dziwić, że każdy chce to trochę wykorzystać, a my sami w KwP nie powinniśmy przecież narzekać – w końcu sami dostajemy dzięki temu pretekst do napisania posta, a wy okazję do wypisania swojej zaktualizowanej przez kolejne ogłoszenia listy życzeń.

Autor: Grzegorz Słoka

Zobacz także:

Szukasz czegoś konkretnego?
Skorzystaj z naszej wyszukiwarki!