Jakie koncerty wybrać na Open’erze 2025?

Open’er 2025 przed nami! Tegoroczna edycja, mimo memicznych już opóźnień w ogłoszeniach, całościowo prezentuje się naprawdę zacnie. Wiemy doskonale jak trudnymi wyborami są bolesne festiwalowe clashe, przygotowaliśmy więc Wam zestaw opener’owych KwPolecajek, które być może ułatwią Wam niejedną ciężką decyzję. Oto nasze muzyczne rekomendacje na każdy z festiwalowych dni. Oczywiście jest to plan maksimum, który będzie ciężki do zrealizowania, jeśli ktoś będzie chciał być na całych koncertach plus wiadomo, przerwy na toaletę czy gastro też trzeba, ale na pewno jest w czym wybierać.
Na początek środa 02.07 i pierwszy dzień 22. edycji Open’er Festival w Gdyni:
- Raye – Main Stage, godz. 18: nie ma lepszego sposobu, by wejść w festiwalowy klimat niż pobujać się do szlachetnego soulu, podanego w najlepszym wydaniu. Raye to obecnie jedna z najciekawszych artystek popowo-soulowych – jej debiutancki album “My 21st Century Blues” to mieszanka wzniosłych emocji, buzującego żaru i wokalnej wirtuozerii. Suknia wieczora i big-band
z prawdziwego zdarzenia w pełnym słońcu? Tak się zaczyna festiwal
z przytupem! - Wunderhorse – Alter Stage, 19:15: nie będziemy ukrywać, to jedni z naszych tegorocznych faworytów I najbardziej oczekiwanych koncertów tegorocznej edycji. Brytyjczycy z wielką swadą łączą surowe, grunge’owe brzmienia
z intymnością i pasją. Idealna propozycja dla fanów gitarowego grania z duszą, co potwierdził doskonale ich ubiegłoroczny album “Midas”. Sprawdźcie zresztą obie płyty zespołu – nie zawiedziecie się! - Gracie Abrams – Main Stage, 20:00: Delikatna, emocjonalna i bardzo autentyczna – Gracie to głos młodego pokolenia, a jej album „Good Riddance” pokazuje, jak z dobrej popowej melancholii robi się sztukę. Liczymy na poruszającą sztukę.
- Cinnamon Gum – Flow Stage, 20:45: Powtórzymy nasze słowa sprzed paru tygodni – nikt w Polsce tak nie gra, nikt nie sięga po takie wzorce, pełne finezji, zabawy i soulowej głębi – polski dream-popowy skład z nutką psychodelii zanurza się w świat Michaela Kiwanuki czy Billy’ego Prestona, a ich zwiewne show jest żywcem wyjęte z Soul Train z połowy lat 70. W świecie kalek
i męskograniowej tandety – przyjemny powiew ożywczej energii. Warto dać się porwać! - Massive Attack – Main Stage, 22:00: Czy musimy tu cokolwiek dodawać? – Legendy trip-hopu wracają z koncertem, który z pewnością będzie nie tylko muzyczną ucztą, ale i wizualną bombą. Ich mroczny klimat i polityczne przesłanie to doświadczenie, które zostaje w głowie na długo, a obecność na tegorocznym Open’erze przywraca wiarę w ten festiwal. Obecność obowiązkowa!
- Magdalena Bay – Alter Stage, 23:00: Kolorowy synth-pop rodem ze słonecznego Los Angeles – Magdalena Bay to taneczna podróż przez estetykę retrofuturyzmu i glitchowej popkultury, a ich show to wizualno-dźwiękowe szaleństwo. Dobrze będzie zanurzyć się w dźwiękach doskonałej płyty duetu „Imaginal Disk”
z zeszłego roku. - Jorja Smith – Tent Stage, 23:30: A komu mało sensualnych i klimatycznych brzmień, które rozświetlą pierwszą festiwalową noc, swoje kroki powinien skierować do open’erowego namiotu, gdzie Jorja Smith – niekwestionowana ikona współczesnego R&B – z pewnością zaczaruje swoim pełnym klasy wokalem, soulowym brzmieniem i łapiącymi za serce tekstami. Taki głos na żywo to musi być magia.
- Rüfüs Du Sol – Main Stage, 00:30: a komu mało festiwalowych wrażeń
z pewnością nie odpuści uduchowionej zabawy z tym australijskim elektronicznym kolektywem. Ich występy są jak taniec i medytacja w jednym. Ambientowe krajobrazy i emocjonalny house płynnie przeniosą wszystkie festiwalowe duszyczki w kolejny dzień pełen atrakcji. - Maribou State – Alter Stage, 01:30: A dla najbardziej wytrwałych i wprawionych w bojach festiwalowiczów na sam koniec pierwszego dnia imprezy czekają organiczne brzmienia i elektroniczna wrażliwość – duet, tworzący ciepłe, pulsujące beaty, idealne na zakończenie festiwalowej środy, już w czwartek. Ich sety to chill i euforia w idealnych proporcjach.
Czwartek – 03.07
- Lola Young – Main Stage, 18:00: „’Cause I’m too messy, and then I’m too fucking clean”. I wszystko jasne, tik-tokowy przebój to jednak nie wszystko, młoda, charyzmatyczna Brytyjka, łączy soulowy zaśpiew z bezkompromisowym podejściem do swoich tekstów. Spróbujemy znaleźć siłę i wrażliwość w tym morzu telefonów.
- Kaśka Sochacka – Tent Stage, 19:00: najpopularniejsza rodzima songwriterka wyprzedaje wszystkie sale, i słusznie – ostatnia płyta „Ta druga” jest świetna
i bardzo dobrze sprawdza się na żywo: hipnotyzuje minimalizmem i emocją. - The Cassino – Flow Stage, 19:45: indie rock z Polski, który zaskakuje dojrzałością i melodią. Lekko, z pasją, co ostatnio udowodnili nowym numerem na pożegnalnym koncercie z Quebo. Ich koncert to świetna okazja, by złapać polski vibe w światowym stylu.
- Zaho De Sagazan – Alter Stage, 21:00: młoda francuska artystka, która potrafi na swoich koncertach swoją elektronikę obudować charyzmą i mocnym performancem, bo jeśli albumowo mnie jakoś szczególnie nie kupiła, to takie “Twenty minutes of electronic music” dostępne na YouTubie już przekonało, żeby przynajmniej dać jej szansę.
- David Kushner – Tent Stage, 21:15: Z głosem niczym z pieśni gospel i patosem najbardziej wzniosłych ballad rockowych – David porusza duszę i dba o klimat, co udowodnił ostatnio na wyprzedanym show w Warszawie. Dla fanów Hoziera pozycja obowiązkowa xD
- Nine Inch Nails – Main Stage, 22:00: „czy musimy coś dodawać?” po raz drugi. Industrialny klasyk i jeden z najważniejszych zespołów alternatywy ever. Ich koncerty to potężna dawka energii, ciemności i niepokojącego piękna. Niepodważalny status headlinera, jeden z powodów, dla których w tym roku meldujemy się w Gdyni.
- Ravyn Lenae – Alter Stage, 23:00: Na tegorocznej edycji nie brakuje alternatywnych legend, ale też charyzmatycznych artystek z nurty R&B. Ravyn Lenae – Amerykańska wokalistka łączy neo-soul, R&B i elektronikę
w zmysłowym, eterycznym wydaniu. Jej głos jest jak jedwab, a koncerty to elegancki, futurystyczny vibe z nutą tajemnicy. Dajmy się zaczarować. - Future – Main Stage, 00:30: Future – Król autotune’u i pionier trapowego brzmienia, który od lat wyznacza trendy w światowym rapie. Jego koncerty to połączenie mroku, basu i hipnotycznej energii – idealne dla fanów ciężkich beatów i stylowego przepychu. Sprawdzimy, czy headlinerski slot będzie warty świeczki.
- Caribou – Alter Stage, 01:00: Kolejna część serii „Kolekcja klasyki”. Caribou z niejednego festiwalowego pieca chleb jadł, na samym Open’erze zagra po raz trzeci, pierwszy raz od niemal dekady. Jego taneczna elektronika, która brzmi jak letni sen z pewnością sprawdzi się tak jak zawsze. Wpadnij, zatańcz, odleć.
- Jan-Rapowanie – Tent Stage, 01:30: Nie no, żartujemy, idziemy spać xD
Piątek – 04.05
- Igo – Tent Stage, 17:00: Jeśli w piątek pojawicie się już na sam start trzeciego dnia festiwalu, w open’erowym namiocie przywita Was jeden z czołowych przedstawicieli wyżej wymienionej męskograniowej tandety. Warto jednak dać mu szansę, solowy Igo to połączenie subtelności, wokalnej mocy i lekkich refrenów. I wielkiej scenicznej radości, która udziela się za każdym razem.
- Mela Koteluk – Alter Stage, 17:30: Podobnie jak wyżej, warto rozpocząć piątek od przelotu po polskiej alt-popowej czołówce. Mela Koteluk i jej świetny zespół dają radę, a piosenki z nowej płyty „Harmonia” na żywo brzmią ożywczo i ulotnie, o czym mieliśmy okazję przekonać się na tegorocznym Next Feście.
- Metro – Flow Stage, 17:45: Tutaj już bez spóźnień, pozycja obowiązkowa! Choć chłopaki z Metra obstawiają w tym roku najważniejsze rodzime festy, nie robią tego bez powodu – to ich czas, są na fali wznoszącej i idą po swoje. Nowa fala, The Smiths, Republika, przebojowe refreny, bezczelna śmiałość – brakowało takiej kapeli na polskim poletku. Obczajcie koniecznie!
- Mother Mother – Tent Stage, 18:45: Zostańmy przy gitarach i alternatywnych brzmieniach. Kanadyjczycy wracają ze swoim dziewiątym albumem i łącząc alt-pop z porywającym rockiem, zarażają energetyczną siłą. Coś dla fanów nieoczywistych, rockowych melodii.
- Little Simz – Main Stage, 19:45: pierwsze spotkanie na piątkowej scenie głównej, które wybuchnie jeszcze później od emocji. Brytyjska raperka i poetka, której flow porusza, a teksty trafiają prosto w punkt, jest obecnie jedną z najciekawszych
i wizjonerskich artystek współczesnej sceny. Dobre zastępstwo w miejsce odwołanego Peso Plumy. - Dean Lewis – Alter Stage, 20:45: Alternatywa dla FKA Twigs? Zupełnie inny świat! Australijski songwriter prezentuje przyjemne, lekkie melodie, które wpadną w ucho fanom Passangera czy grającego w czwartek Kushnera. I gitarka się znajdzie, i pianinko, na pewno będzie miło dla ucha. Dla wszystkich, którym przyda się oddech przed późniejszymi emocjami.
- Muse – Main Stage, 22:00: wpadli na Open’era z zaskoczenia i z buta, jak gdyby nic nie zmieniło się od 2007 roku, gdy grali w Gdyni po raz pierwszy. Stadionowy rock, science fiction i gitarowy rozmach – Muse od lat dostarczają widowiskowych show z perfekcyjną produkcją. Absolutny must-see wieczoru!
- St. Vincent – Tent Stage, 23:30: kolejna z naszych faworytek tej edycji, zmysłowa, obłędna, genialna – prawdziwa bogini gitarowego art-popu. Annie Clark Clark zgrabnie łączy muzyczne eksperymenty, wielką charyzmę i rockowy pazur. Jeden z tych koncertów, których nie można w tym roku przegapić.
- Justice – Main Stage, 00:45: Francuski duet współczesnych klasyków wraca
z nowym materiałem i starym, dobrym electro-housem. W wybornej formie! Mocny kandydat do najlepszego koncertu tegorocznej edycji. Szalona zabawa
i taniec do utraty sił gwarantowane.
Sobota – 05.07
- Fisz Emade Tworzywo – Tent Stage, 17:00: Widzieliśmy milion razy, na Open’erze jeszcze nie, ale to zawsze jest klasa. Bracia Waglewscy jak zawsze dowiozą jakość i groove. To solidne tworzywo.
- Doechii – Main Stage, 18:00: Jeśli przełączacie radiową stację (/playlistę, ktoś jeszcze słucha radia?), gdy zamiast Gotye wchodzi ta amerykańska raperka, to jedyna szansa, by dowiedzieć się czy na żywo również należy jej się skip. Liczymy na coś więcej niż viralowy hit, a nagrania z innych festiwali pokazują, że jest na co liczyć.
- Trupa Trupa – Alter Stage, 18:45: Psychodeliczna alternatywa prosto
z Trójmiasta, którą nie raz widzieliśmy już na festiwalowych scenach. Hipnotyzująca, niepokojący, wciągająca. Sprawdźcie, czym zachwyca się międzynarodowy muzyczny świat. - Molchat Doma – Alter Stage, 20:15: białoruski cold wave z post-sowiecką melancholią i tanecznym rytmem zdążył już uzyskać status kultowego zjawiska. Ich mroczne syntezatory wciągają jak nocna przejażdżka po Mińsku. Pytanie, czy chcemy się w nią wybrać? Alternatywa nie może być bardziej skrajna – Camila Cabello na Mainie. „I love it when you call me señorita…”
- Wolf Alice – Tent Stage, 21:00: Tutaj już wątpliwości nie ma żadnych, czekaliśmy na nich i rzutem na taśmę Brytyjczycy wpadają na Open’era, by ze swojego połączenia grunge’u, alternatywy i shoegaze’u znów zrobić sztukę. Wolf Alice na żywo to energia, hałas i emocjonalny rollercoaster. Wszystko co tygryski, przepraszam, wilczki, lubią najbardziej.
- Conan Gray – Main Stage, 22:00: Książę melancholijnego popu, którego teksty trafiają prosto w serce młodego pokolenia. Łączy chwytliwe melodie
z emocjonalną szczerością – jego koncert to pełna wzruszeń podróż przez świat dorastania, samotności i miłości. Czyli wszystko to, o czym przeciętny opener’owicz dawno zdążył już zapomnieć. Niech Conan odświeży nam pamięć! - JPEGMAFIA – Alter Stage, 22:45: Totalny outsider i eksperymentator – łączy hip-hop z punkiem, elektroniką i bezkompromisową energią. Jego koncerty to chaos kontrolowany, performance z pazurem i dowód, że rap może być sztuką współczesną. Sprawdzimy o co ten cały hałas.
- Girl in Red – Tent Stage, 23:15: do dwóch razy sztuka, ostatnio nie udało się dotrzeć na Open’era, młoda, porywająca artystka z pewnością wynagrodzi polskim fanom swoją nieobecność z nawiązką. Jej koncerty to wspólne katharsis dla fanów przebojowego indie-popu, podanego ze scenicznym wdziękiem.
- Linkin Park – Main Stage, 00:15: Z pewnością jeden z głównych powodów, dla którego wielu z Was pojawi się w tym roku w Gdyni. Legenda wraca, by wraz
z nową wokalistką przypomnieć polskim fanom emocjonalne refreny, nu-metalowe riffy i muzyczną siłę, która wychowała pokolenia. Będzie więcej nostalgii i sentymentu, czy świeżej energii? Trzeba się będzie o tym przekonać na żywo. - Brutalismus 3000 – Alter Stage, 01:30: Berliński rave-punk, który rozwala system. Dosłownie, wixa festiwalu gwarantowana. Bo jak kończyć to z przytupem. Hardcore techno, postpunkowy gniew i energia, która rozsadza głośniki – na żywo to doświadczenie przekraczania granic. Starczy Wam sił?