Na jaki festiwal nie spojrzę, wszędzie widzę… Bambi

bambi gra na wszystkich festiwalach

Open’er Festival, Orange Warsaw Festival, a dzisiaj jeszcze Łódź Summer Festival – to tylko część wydarzeń na których ogłoszona została Bambi, a przynajmniej te są w zasięgu naszych potencjalnych koncertowych wypraw. I przy każdym ogłoszeniu w komentarzach możemy znaleźć dużo narzekania i pytań: dlaczego i po co?

Bambi zdecydowanie wyciska swoje 5 minut jak cytrynkę. Jest teraz o niej głośno, a ona nie chce dać o sobie zapomnieć. W końcu w grudniu Spotify ogłosiło, że Bambi była najczęściej słuchaną artystką w Polsce, gdzie miesięcznie jej utwory włączą już ponad 2 miliony użytkowników, do tego głośna współpraca z McDonald’s i oczywiście koncerty, z wyprzedanym Torwarem i Halą Stulecia na czele. I przy okazji milionowe zasięgi, bo nagle mówią o niej wszyscy. Ale nie są to tylko i wyłącznie pozytywne komentarze.

Najmocniej obiło się to u nas przy komunikatach Open’era i OWF i nie ma co się dziwić – są to przecież jedne z największych festiwali w Polsce, które z resztą budowały swoją markę na próbie znalezienia balansu między tym co alternatywne, a tym co popularne, a wszyscy najlepiej wspominamy, kiedy na te festiwale udawało się sprowadzić artystów, którzy pasowali do obydwu tych kategorii.

Potencjalnych kontrowersji dodaje też fakt, że w Gdyni Bambi będzie mogła zaprezentować się na scenie głównej, gdzie w Warszawie będzie to „tylko” druga scena. Ale czy polskie nazwy na Main Stage Open’era to jakakolwiek nowość?

W ostatnich kilku latach grali tam przecież Oki, Zalewski, Taco Hemingway, Daria Zawiałow, Club 2020, Bedoes, Kacperczyk, Ralph Kamiński czy Jan Rapowanie.
I jak widać, przeważają tu nazwy bliżej czy trochę dalej związane z rapem. Dlatego czy obecność Bambi, która generuje takie zainteresowanie dziwi? Ani trochę.

Czy można ponarzekać na jej obecność na tak dużym festiwalu, kiedy Bambi jest ogłoszona już prawie wszędzie? Oczywiście, że można. W końcu dla festiwali najważniejszy jest ten końcowy odbiora, a inaczej mówiąc klient, który to swoim wyborem, najpierw czy na festiwal w ogóle pojechać, a później czy stanąć pod sceną podczas danego koncertu, pokazuje organizatorom, w którą stronę warto iść. A pamiętajcie, że zawsze macie jeszcze inne sceny lub chwilę na chillout – nikt was nie zmusi do słuchania.

Patrząc też na frekwencje na danych występach festiwalowych, ciężko stwierdzić, że polska publika lubi odkrywać i eksplorować nowe muzyczne terytoria, woląc zobaczyć po raz któryś Rojka czy Vito Bambino niż pójść na kogoś mniej nam znanego. I czy jest w tym coś złego? W końcu festiwale są dla ludzi. Dla mas. Dla dobrej zabawy. Chcecie odkrywać? Zapraszamy na początku sierpnia na OFFa. Ale tam wszyscy wiedzą, że właśnie dla ciekawych i głodnych nowych dźwięków jest to festiwal.

Ale chyba najbardziej zaskakuje chyba to jak łatwo ludziom przychodzi wylanie swojej frustracji w komentarzach, dlatego pamiętajcie, że możecie być niezadowoleni i to wy swoimi późniejszymi wyborami możecie pokazać co o tym sądzicie, ale niekoniecznie musi zamienić się to w hejt.

Czy nam podoba się to ogłoszenie? Chyba wszyscy dobrze znacie odpowiedź. I sami pewnie trochę jeszcze na to ponarzekamy i zapewne po prostu wybierzemy w czasie jej koncertu inne aktywności.

 

Autor: Grzegorz Słoka

Zobacz także:

Szukasz czegoś konkretnego?
Skorzystaj z naszej wyszukiwarki!